W numerze 2 (vol.7) amerykańskich wolnościowców zwraca uwagę przed wszystkim tekst Gerry Spence‘a zatytułowany „Najpierw przyszli po faszystów…”. Jest to fragment książki Spence‘a From Freedom to Slavery: The Rebirth of Tyranny in America. Spence jest znanym adwokatem, który podjął się obrony białego separatysty Randy Weavera oskarżonego o morderstwo. Napisał wówczas do niego list jego przyjaciel Alan J. Hirschfield, były prezes Columbia Pictures i Twentieth Century Fox, który poprosił go, aby wycofał się z obrony Weavera. Hirschfield pisał m.in. że takie grupy jak The Aryan Nation, The Brotherhood czy The Order, których ideologię podziela Weaver mają jeden cel – szerzyć nienawiść do innych. Członkowie tych grup, pisał Hirschfield, kwestionują Holocaust i głoszą rasową supremację. Nie idzie o to, żeby odmawiać Weaverowi prawa do możliwie najlepszej obrony, ale o przesłanie jakie niesie ze sobą fakt, że wybitny adwokat podejmuje się takiej obrony. Ośmieli to orędowników ideologii Weavera i zachęci innych bezmózgich siewców nienawiści, aby przyłączyli się do nich. Dalej pisał Hirschfield, że poczuwa się do związku z całym swoim żydowskim dziedzictwem i niekończącym się ciągiem prześladowań, jakie cierpieli Żydzi na całym świecie. Nie ma, stwierdzał Hirschfield, gorszej grupy, niż ta z którą związany był Weaver. Ci ludzie głoszą nienawiść i przemoc wobec Czarnych i innych mniejszości bez żadnego innego celu jak tylko sama nienawiść. Oni nie chcą innego rozwiązania jak tego, którego chciał Hitler. Dlatego, pisał Hirschfield, zwracam się do Ciebie, abyś zrezygnował z obrony Weavera, gdyż Twoje zaangażowanie wzmocni tych ludzi.
Odpowiedź Garry Spence‘a brzmiała w skrócie tak: Drogi Przyjacielu etc., Randy’go Weavera spotkałem w areszcie tego dnia, kiedy się oddał w ręce policji. W jego oczach nie było blasku. Był nieogolony i brudny. Nie miał na sobie nic oprócz plastikowego więziennego kombinezonu. 11 dni trwał w oporze przeciw rządowi, w końcu poddał się. Jego żona nie żyła. Jego syn nie żył. Jego przyjaciel był bliski śmierci. On sam był ranny. Utracił wolność, utracił wszystko. Powiedziałem do niego: „Nazywam się Garry Spence. Jestem prawnikiem, o którego pan prosił. Zanim zaczniemy rozmowę, chciałbym, aby pan zrozumiał, że nie podzielam pańskich politycznych czy religijnych przekonań. Wielu moich najlepszych przyjaciół to Żydzi. Moja córka wyszła za Żyda. Moja siostra ma czarnoskórego męża. Adoptowała czarne dziecko. Odrzucam wszystko, co głosili naziści. Jeśli będę pana bronił to nie ze względu na pańskie polityczne czy religijne przekonania, lecz ze względu na pańskie prawo jako obywatela amerykańskiego do uczciwego postępowania sądowego”. Odpowiedział spokojnie: „To wszystko, o co proszę”. Pozwól Alanie, że przedstawię Ci fakty. Przestępstwo, jakie popełnił Weaver polegało na tym, że nie stawił się w sądzie, gdzie miał być sądzony za posiadanie nielegalnej broni. To pierwsze przestępstwo nie było jego przestępstwem. Został zwabiony w pułapkę – celowo, systematycznie, cierpliwie zwabiony w pułapkę przez agenta federalnego, który namówił go, aby, wbrew prawu federalnemu, obciął lufy dwu swoich strzelb. Randy Weaver nigdy w swoim życiu nie posiadał nielegalnej broni. Nigdy nie był zamieszany w produkcję nielegalnej broni. Pomysł sprzedaży nielegalnej broni nie pojawił się w jego głowie aż do chwili, kiedy agent rządowy zasugerował mu to i zachęcił do działania wbrew prawu. Rząd wiedział, że Weaver potrzebuje pieniędzy. To człowiek biedny jak mysz kościelna. Miał na utrzymaniu trzy córki, syna i żonę. Żył w lasach, w drewnianej chacie, bez elektryczności i bieżącej wody. Chociaż jest mężczyzną drobnym i wątłym, z delikatnymi dłońmi, zarabiał uczciwie na życie jako drwal. Weaver myli się. Jego poglądy są błędne. Jego stosunek do ludzi jest zły. Zrobił źle, kiedy nie stawił się w sądzie, aby się bronić. Ale to my pierwsi popełniliśmy błąd. My propagujemy mit, że żyjemy jeszcze w demokracji, wiedząc, że tak nie jest, że nie jesteśmy wolni, że rząd nie służy nam, lecz nas niewoli. Chociaż mówiliśmy o wolności, wiedzieliśmy, że rząd nie jest już sługą, lecz panem. Staliśmy jak strachliwe owce, kiedy wilk zabijał – najpierw słabe, potem zbłąkane, potem te, które były na skraju, aż w końcu całe stado należało do wilka. Nie troszczyliśmy się o słabe i zbłąkane. One nie były częścią stada. Nie troszczyliśmy się zbytnio o te na skraju. Same wybrały sobie to miejsce. Ale kiedy wilk utorował sobie drogę do centrum, odkryliśmy, że to my jesteśmy teraz na skraju. Teraz musimy patrzeć wilkowi prosto w oczy. I on nas będzie zjadał po kolei.
Amerykanie walczyli kiedyś pod hasłem „Give me liberty or give me death”. Dziś mamy nowego króla, który koronowany został w chwili, kiedy wzruszaliśmy ramiona na bezprawne aresztowania. Został koronowany w chwili, kiedy skapitulowaliśmy przed reżimem, dla którego ważni byli nie ludzie, ale korporacje, władza i pieniądze. Nowy król włożył koronę, kiedy odwróciliśmy głowę, kiedy biednych i zapomnianych oskarżano niesłusznie, odwracaliśmy głowy nie dlatego, że byli oni źli, ale dlatego, że z naszego punktu widzenia byli nieistotni, nie dlatego, że byli specjalnie niebezpieczni, ale dlatego, że byli bezsilni lub dlatego, że byli naszymi wrogami. Zapomnieliśmy o lekcji historii: gdy odbiera się prawa naszym wrogom, to równocześnie odbiera się je nam.
Kiedy Randy Weaver nie pojawił się na rozprawie sądowej, bo stracił zaufanie do rządu, zebraliśmy owoce naszych błędów. Rząd nie zamierzał chronić jego praw. Rząd miał i ma nadal jeden cel: wyeliminować tego obywatela ze społeczeństwa. Pozwól, Drogi Alanie, że przedstawię ci fakty. Grupa agentów rządowych wśliznęła się na oddaloną od ludzkich siedzib, małą posiadłość Weavera. Mieli przeprowadzić rekonesans przed zamierzonym aresztowaniem. Nie ostrzegli Weavera, że przyszli. Przybyli bez nakazu sądowego. W żadnym momencie nie przedstawili się, że są agentami federalnymi. Weaverowie mieli trzy psy, wśród nich ponad jednorocznego labradora, którego najgroźniejszą bronią był ogon, którym mógł zabić dorosłego człowieka. Ten pies imieniem Striker był członkiem rodziny Weaverów. Nie tylko towarzyszył dzieciom, ale ciągnął zimą sanki, którymi przywożono wodę ze źródła znajdującego się powyżej chaty. Kiedy psy wyczuły intruzów, podniosły alarm. Wówczas Randy Weaver, jego przyjaciel Kevin Harris i czternastoletni syn Weavera – Sam Weaver wzięli broń i wyszli z chaty, aby sprawdzić, co się dzieje. Kiedy agenci federalni zobaczyli szczekającego Strikera, zastrzelili go. Sam Weaver, który miał wzrost dziesięcioletniego dziecka, kiedy usłyszał skowyt Strikera i zobaczył, że pies upadł, odpowiedział ogniem. Agenci federalni strzelili również trafiając go w ramię. Chłopiec odwrócił się i zaczął biec. Wówczas agenci federalni, którzy nadal nie ujawnili swojej tożsamości, strzelili mu w plecy i zabili go. Kevin Harris był świadkiem zastrzelenia psa. Potem zobaczył, że zastrzelony został Sam. Kevin nie miał wyboru, był pewien, że intruzi także go zabiją. W obronie własnej podniósł broń i strzelił w kierunku agentów, którzy zabili Sama, i o których nie wiedział, że są agentami. Potem, ponieważ wśród agentów powstało zamieszanie, udało mu się wycofać do chaty. Tymczasem Randy Weaver, który poszedł w innym kierunku, słyszał tylko strzały, skowyt psa i wymianę ognia, która nastąpiła potem. Zaczął wołać syna i strzelił w powietrze, aby zwrócić uwagę chłopca. Krzyczał i krzyczał: “Wracaj do domu Sam, wracaj do domu”. W końcu chłopiec odkrzyknął: „Idę, tato”. Były to ostatnie słowa, jakie Randy Weaver usłyszał od swojego syna. Później, tego samego dnia Randy Weaver, jego żona Vicki Weaver i Kevin Harris poszli po ciało Sama i zanieśli je do szopy, znajdującej się przy chacie, gdzie go rozebrali i obmyli jego rany. Następnego dnia Randy Weaver, jego szesnastoletnia córka Sarah i Kevin Harris poszli do szopy. Wówczas snajperzy otworzyli ogień. Randy Weaver został trafiony w ramię. Cała trójka pobiegła z powrotem do domu. Vicki Weaver z dziesięciomiesięcznym dzieckiem na ręku otworzyła im drzwi. W momencie, gdy trójka wbiegała do domu, Vicki Weaver została trafiona, powoli opadła na kolana, uderzając głową w podłogę. Jej mąż podbiegł do niej i wziął dziecko. Kiedy podniósł jej głowę, zobaczył, że odstrzelono jej pół twarzy. Także Kevin Harris został trafiony. Miał powyrywane mięśnie ręki i przestrzelone w kilku miejscach płuca. Randy Weaver i Sarah Weaver położyli ciało zabitej na podłodze chaty i przykryli je kocem. Tak leżało ono przez następne dziewięć dni trwającego oblężenia. Wówczas było tam już pełno uzbrojonych policjantów, helikopterów, radio, telewizja itd. Nie będę Ci pisał, jaki horror przeżywała rodzina Weaverów w tym czasie. Powiem tylko, że w końcu Bo Gritz, były dowódca Randy Weavera w Siłach Specjalnych, przybył, aby pomóc w negocjacjach. Gritz przekonał go, żeby się poddał. Randy Weaver poddał się, po części dlatego, że był przekonany, iż podejmę się jego obrony.
Zgadzam się z Tobą, Alanie, że moja obrona Randy Weavera może uwiarygodnić jego polityczne przekonania. Ale może ona też być przesłaniem dla tych, którzy nie godzą się na kryminalne akcje rządu. Traktuję obronę Weavera jako zwrócenie uwagi na kwestię, która przekracza kwestię ruchu białych separatystów czy ideologię wyższości jednej rasy nad drugą, albowiem ostatecznym wrogiem ludzi nie jest gniewna grupa nienawiści, ale sam rząd, który utracił szacunek dla jednostki. Największym wrogiem demokracji nie jest handlarz narkotyków, głupawy polityk czy zwariowany skinhead. Największym wrogiem jest Nowy Król, który stał się tak potężny, że może mordować bezkarnie własnych obywateli. Rozumiem, że moja obrona Weavera może być błędnie odczytana jako poparcie dla polityki Aryan Nation, ale ja chcę udowodnić, że ciągle jeszcze jesteśmy narodem, w którym prawa jednostki, niezależnie od jej rasy, barwy skóry czy religii, są najwyższą wartością. Gdybym, Drogi Przyjacielu, odstąpił, jak prosisz, od obrony Randy Weavera, musiałbym porzucić wiarę, że ten system jest jeszcze cokolwiek wart. Postąpiłbym gorzej niż agenci rządowi, którzy zabili tych ludzi, gdyż ja uczyłem się bronić ludzi, a nie ich zabijać. Byłbym kimś gorszym niż mój klient, który miał odwagę bronić swoich przekonań. Straciłbym szacunek dla samego siebie. I nie mógłbym już być Twoim przyjacielem, bo nie może być przyjaźni bez szacunku. Dlatego proszę Cię, abyś tego ode mnie nie żądał. Proszę Cię za to o Twoje modlitwy, Twoje zrozumienie, i Twoją dalszą przyjaźń. Twój na zawsze Garry Spence.
Nie pozostaje nic innego, jak wyrazić szczery podziw dla Garry Spence‘a. W końcu cóż by się takiego stało, gdyby faszysta poszedł na krzesło elektryczne. Czy jest sens się oburzać z tego powodu, że zabito faszystkę i faszyściątko? Three cheers for Garry Spence! Jeśli ktoś chciałby obejrzeć kolorowy, dwugodzinny film wideo The Weaver Incident, musi tylko skontaktować się z: Freedom Videos, BM Truth, London, WC1N 3XX, England, UK i zapłacić 17 funtów. Będzie mógł zobaczyć tragiczne wydarzenia na Weaver Mountain (Nord Idaho – Weaver Mountain to nazwa nadana przez opozycję amerykańską wzgórzu Ruby Ridge, gdzie mieszkał Weaver). Film pokazuje, jak armia kilkuset agentów FBI i BATF oraz policjantów przygotowuje się – z wozami bojowymi, artylerią, helikopterami i moździerzami – do ataku na drewnianą chatę w głuchym lesie, gdzie ukrył się z rodziną uzbrojony w strzelbę groźny faszysta Randy Weaver.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz