86-letni libertarianin, który siedzi w więzieniu za kwestionowanie zasadności pobierania podatku dochodowego, na wolność wyjdzie najwcześniej za dwa lata. Mowa o Irwinie Schiffie, który od kilkudziesięciu lat jest jawnym wrogiem amerykańskich organów skarbowych i niestrudzonym bojownikiem o podatkową wolność.
Nazwisko Schiff kojarzy się głównie z Peterem – znanym amerykańskim komentatorem ekonomicznym, który światową sławę zdobył, przewidując kryzys finansowy z 2008 r.
Znacznie mniej znany jest Schiff senior, który dla sprawy wolności gospodarczej zrobił coś więcej poza wychowaniem syna. Do końca odsiadki Irwina Schiffa pozostało jeszcze 1000 dni. W momencie opuszczania murów więzienia w Fort Worth w Teksasie będzie miał 89 lat. Nic nie wskazuje na to, aby wieloletni pobyt za kratami zmienił jego przekonania.
Irwin Schiff urodził się 24 lutego 1928 roku. Studiował na University of Connecticut, uzyskując tytuł licencjata z rachunkowości i ekonomii. Później pracował w branży finansowej, co nie uchroniło go przed zostaniem ofiarą piramidy finansowej, przez którą stracił pieniądze zarówno swoje, jak i swoich klientów.
Schiff nie stronił też od polityki. W 1996 roku brał udział w prawyborach prezydenckich amerykańskiej Partii Libertariańskiej. O poglądach Irwina Schiffa wiele mówią same tytuły niektórych jego książek tj.: „Największy kant: jak rząd cię skubie”, „Federalna mafia: jak nielegalnie nakłada i pobiera podatki dochodowe”, „Jak można przestać płacić podatki dochodowe”. Jak widać – to właśnie temat podatku dochodowego szczególnie zainteresował Schiffa. Temat ten wpłynął też w najwyższym stopniu na jego życie, bowiem za sprawą walki z państwem i organami skarbowymi, Schiff ponad 10 lat życia spędził w więzieniu, gdzie znajduje się do dziś.
Nielegalny podatek dochodowy?
Irwin Schiff to reprezentant znacznie szerszego środowiska podatkowych abolicjonistów, którzy skupiają się na walce z podatkiem dochodowym. Ich argumentacja idzie w różnych kierunkach.
Argumenty prawne skupiają się wokół 16. poprawki do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Poprawka ta stwierdza, że Kongres ma prawo ściągać podatki od wszelkich dochodów i nie musi przy tym uwzględniać ani proporcjonalnego rozdziału pomiędzy poszczególne stany, ani też jakichkolwiek szacunków lub spisów ludności. Część abolicjonistów uważa, że poprawka, przez błędy proceduralne, została wprowadzona nielegalnie. Inni z kolei są zdania, iż poprawka nie dotyczy dochodów indywidualnych, które są obejmowane amerykańskim odpowiednikiem polskiego podatku PIT.
Ciekawy jest argument dotyczący samej definicji dochodu. Jak wiemy, podatek dochodowy od osób prawnych płacony jest od podstawy opodatkowania, która stanowi różnicę między przychodami a kosztami. Podobnie próbują argumentować niektórzy abolicjoniści. Jeśli podatek ma być płacone od dochodu, to dlaczego najpierw od przychodów nie odejmujemy kosztów? Zgodnie z tą logiką – odpowiednikiem kosztów uzyskania przychodu byłyby w gospodarstwie domowym np. wydatki na mieszkanie, żywność, ubrania itd.
Schiff i jego zwolennicy uważają, że skoro istnienie podatku dochodowego jest nielegalne, to jego płacenie jest dobrowolne. Sami jednak zdają sobie sprawę z konsekwencji hipotetycznego potwierdzenia tego przez amerykańskie władze. W takim przypadku podatnicy mogliby żądać zwrócenia nielegalnie zapłaconych podatków w przeszłości, co wprowadziłoby budżet w spore tarapaty. Z tego też powodu nikt nie powinien mieć wątpliwości, że amerykańskie państwo będzie robić wszystko, aby zbijać i deprecjonować argumenty zwolenników Schiffa.
Kłopoty z prawem we wcześniejszych latach
Problemy z prawem lidera abolicjonistów rozpoczęły się w latach 70. Schiff nie chciał ujawnić swoich dochodów za lata 1974 i 1975. Zamiast tego na odpowiednim formularzu zmienił jego tytuł z „Zeznania podatkowego” na „Spowiedź podatkową”. Oprócz tego, wysłał urzędnikom listę praw konstytucyjnych, które, jego zdaniem, pozwalają mu unikać opodatkowania. Kolejnym argumentem Schiffa była krytyka dolarów amerykańskich, które w świetle ustawy nie są według niego pieniądzem, gdyż nie są pokryte w złocie
Kilka lat później Schiff wystąpił w telewizji, gdzie prezentował swoje poglądy na temat podatków. Po kilku dniach został oskarżony o umyślne sfałszowanie zeznań podatkowych we wcześniejszych latach. Libertarianin przegrał w sądzie we wszystkich instancjach. Nie zniechęciło go to jednak, bo już w 1985 roku został ponownie skazany za uchylanie się od podatków. Tym razem chodziło o lata 1980-1982. Do zarzutów doszło unikanie płacenia danin publicznych przez przedsiębiorstwo Irwin A. Schiff, Inc. Sąd znów nie zgodził się z argumentami Schiffa i tym razem skazał go na karę więzienia.
Czas spędzony w zamknięciu nie został zmarnowany. W czasie pobytu w odosobnieniu Schiff napisał wspomnianą już książkę „Federalna mafia…”. Jak łatwo się domyślić – udowadniał w niej, że przymusowe ściąganie podatków dochodowych jest nielegalne. Sprawa kontrowersyjnej książki także trafiła do sądu, gdzie autor przegrał, a sprzedawanie publikacji przez niego i jego współpracowników stało się niezgodne z prawem. Sąd argumentował, że treści zawarte w książce są nieprawdziwe, a jej lektura może uczyć i zachęcać do niepłacenia podatków dochodowych.
Ostatni proces Schiffa skończył się w 2005 roku. Został on skazany na 12 lat i 7 miesięcy więzienia, a także zapłatę 4,2 mln dolarów. Sąd do kary doliczył też dodatkowy rok za okazywanie lekceważenia wobec wymiaru sprawiedliwości w czasie rozpraw.
Polscy naśladowcy Schiffa
W Polsce podobne protesty skupiały się dotychczas na kwestionowaniu systemu emerytalnego, a nie podatku dochodowego. Najbardziej głośnym przypadkiem był casus Grzegorza Sowy, przedsiębiorcy z Piotrkowa Trybunalskiego, który nie chciał ubezpieczać się w ZUS. Sowa argumentował, że sam lepiej zadba o siebie, dlatego przestał płacić składki. W sądach przedsiębiorca przegrywał, zapowiedział jednak odwołanie do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Z OFE, jeszcze przed ostatnimi zmianami w systemie emerytalnym, walczył z kolei Adam Mielczarek z Warszawy, który argumentował, że składki płacone do OFE mają charakter prywatny, a własność prywatna jest chroniona przez Konstytucję. Stąd też Mielczarek wywnioskował ich dobrowolność. Z taką interpretacją nie zgodził się wymiar sprawiedliwości. Mielczarek także zapowiadał odwoływanie się do Trybunału w Strasburgu.
Ani Sowa, ani Mielczarek, nie zostali jednak skazani na karę więzienia. W Stanach Zjednoczonych jest inaczej, co pokazuje przykład Schiffa i jego licznych naśladowców. Trzeba też przyznać, że ruch antypodatkowy w USA jest znacznie bardziej rozwinięty i radykalny. W Polsce wolnorynkowcy kwestionują zwykle wysokość i skomplikowanie danin publicznych, ale rzadko kiedy wybierają radykalne metody, narażające na osobiste straty, konflikt z prawem i nieprzychylne przedstawienie w mediach.
W poszukiwaniu legitymizacji podatków
Sprawa Schiffa czy innych skazanych abolicjonistów jest tematem, który nie wzbudza szerszej dyskusji
w debacie publicznej. Libertarianie, zdeklarowani krytycy państwa, uważają antypodatkowych aktywistów za bohaterów i męczenników w słusznej sprawie, których prześladuje państwo za ochronę własnego majątku. Główny nurt w dyskursie publicznym patrzy na takie postawy z pobłażaniem, nie chcąc jednak wprost przyznawać, że za tego typu działalność powinno się wsadzać ludzi do więzień. Stąd też temat jest przemilczany, choć wydaje się, że dużo osób, także o mniej radykalnych poglądach, mogłoby zgodzić się, że kara więzienia jest w tym przypadku dość problematyczna.
W teorii więzienie powinno być miejscem odosobnienia dla jednostek niebezpiecznych dla społeczeństwa. Pobyt tam antypodatkowych aktywistów to tylko dodatkowy koszt dla państwa, czyli dla jego obywateli. Trzymanie tam ludzi pokroju Schiffa ani nie zwiększa poziomu bezpieczeństwa innych, ani też nie daje państwu, należnych jego zdaniem, podatkowych dochodów. A to o nie przecież toczył się spór.
Poważna dyskusja na temat legitymizacji podatków i granic obywatelskiego nieposłuszeństwa wydaje się być niemożliwa w wielu mediach, gdyż temat jest zbyt kontrowersyjny i to nie w stronę, która pasuje większości mediów. Jedno wiemy na pewno – wsadzanie do więzienia za poglądy, jak przedstawia to wielu zwolenników Schiffa, z pewnością nie jest dobrą zagrywką PR-ową amerykańskiego państwa. Zwłaszcza w dobie internetu, gdzie takie informacje rozprzestrzeniają się zaskakująco szybko. Tego typu działania amerykańskich władz mogą dodawać wiatru w żagle abolicjonistom, którzy zyskują dzięki temu opinię prześladowanych i zwiększają swoją popularność.
http://www.bankier.pl/wiadomosc/Za-kratki-za-podatki-Historia-Irwina-Schiffa-7220345.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz