Zarówno władza królewska, jak później czerwona, nie były wszechmocne. Przeciwwagą dla wszelkich zakusów było zbrojne społeczeństwo. Do dziś — poza miastami w górach — Jemeńczycy nie pozwolili się rozbroić. I dlatego zakusy rewolucjonistów nie dały tu nigdy wyników. Jakby w tym kraju sprawdziły się przewidywania ojców amerykańskiej konstytucji, gwarantujące obywatelom wolność posiadania broni...
----
Cholerny Georges(...)Odważny, solidny, wesoły i bardzo inteligentny. Brak wykształcenia zastąpił ogromnym oczytaniem i ciekawością. Pamiętam, jak w 1968 Georges, w gęsto obsadzonym czerwoną proletariacką klientelą knajpie w skomunizowanej podparyskiej miejscowości Ivry, zawołał do kelnera:
-Dwie coca-cole-I podnosząc głos, by wszyscy słyszeli, dorzucił: -Normalnie tego świństwa nie piję, ale teraz zamawiam, by wesprzeć amerykański wysiłek w Wietnamie!
----
W knajpie zaległa cisza. "Czerwoni proletariusze" zamarli ze zgrozy, a później ruszyli do stolików. Georges rozpinał marynarkę, jakby szykując się do bójki. Proletów wstrzymał widok tkwiącego za pasem Georges'a pistoletu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz