środa, 29 grudnia 2021

Hans H. Hoppe - O monarchii demokracji i ładzie naturalnym

Każdy podatek jest formą wyzysku naruszającego prawo własności mające swój fundament w prywatnym posiadaniu własnego ciała; własność prywatna jest w każdym przypadku lepsza (pod względem moralnym i ekonomicznym) od własności publicznej, która zawsze ustanawiana jest na drodze wyzysku podatkowego.

Wszystkie legitymizacje państwa, łącznie z hobbesowskim mitem państwa jako protektora zapewniającego wewnętrzne i zewnętrzne bezpieczeństwo, nie mogą zostać obronione na żadnej płaszczyźnie; są one wyłącznie wytworzonymi na użytek klasy rządzącej ideologiami osłaniającymi jej panowanie, które opiera się na przymusie i wyzysku podatkowym. [6] Mit hobbesowski jest jądrem całej ideologicznej propagandy państwowej, której funkcja polega na psychologicznym zastraszaniu poddanych, wbiciu im do głów wiary, że bez państwa zapanuje chaos i wojna wszystkich ze wszystkimi.

Historia polityczna w ujęciu Hoppego jest z jednej strony historią walki klasowej pomiędzy opodatkowującymi a opodatkowanymi, czyli pomiędzy wyzyskiwaczami i wyzyskiwanymi, a z drugiej historią walki pomiędzy grupami wyzyskiwaczy, której zasadniczym celem jest przyłączenie w tej czy innej formie nowych terytoriów, zwiększenie puli poddanych i w konsekwencji powiększenie swojej bazy opodatkowania. Ostatecznym efektem walki pomiędzy grupami wyzyskiwaczy jest powstanie państwa światowego, z którego nie będzie można już donikąd wyemigrować w poszukiwaniu niższego opodatkowania.
 

środa, 22 grudnia 2021

Karl Hess


Później pracował także jako redaktor w The Fisherman i w Newsweeku, skąd został wyrzucony po tym, jak odmówił napisania nekrologu prezydenta Franklina D. Roosevelta
W książce Dear America Hess napisał, że ateistą został po doświadczeniach pracy w prosektorium w wieku 15 lat. Patrząc na zwłoki zrozumiał, że człowiek to tylko ciało i krew i nic poza tym
Jako autorowi przemówień senatora Goldwatera przypisuje mu się autorstwo powiedzenia „Ekstremizm w obronie wolności nie jest zbrodnią; umiar w dążeniu do sprawiedliwości nie jest cnotą”.
był jednym z nielicznych białych przyjętych do Czarnych Panter
Demokratyczny prezydent Johnson niezadowolony z krytyki i faktu, że Hess wcześniej udzielał się w Partii Republikańskiej, polecił IRS (Internal Revenue Service – amerykański urząd skarbowy) skontrolowanie tego zdeklarowanego przeciwnika podatków. Podczas audytu kontroler skarbowy udowadniał, że nieważne, czy w deklaracjach wszystko jest w porządku, ważne, czy jest niezgodne z prawem. Hess w odpowiedzi wysłał do IRS kopię Deklaracji Niepodległości wraz z listem, w którym oświadczył, że nie zamierza więcej płacić podatków.

Urząd skarbowy skonfiskował mu majątek i zajął na poczet zaległych podatków przyszłe zarobki. Gdy Hess w liście zapytał, z czego w takim razie ma żyć, IRS odpowiedział, że jest to już jego problem. Wtedy Hess nauczył się spawać i zatrudnił się w jednej z waszyngtońskich firm w zamian za żywność i miejsce do spania. Obok pracy "zarobkowej" wykonywał też artystyczne rzeźby, z których część trafiła w ręce wytrawnych kolekcjonerów.
W 1969 roku opublikował w Playboyu artykuł The Death of Politics, uważany za jeden z najważniejszych manifestów libertariańskich, który jak żaden inny przyczynił się do powstania współczesnego ruchu wolnościowego.
Pisał w nim: "Siła i władza będące substytutami zdrowego rozsądku są potworami jakie nękają współczesny świat. Są duchami groźnej i przesądnej przeszłości. A polityka jest ich siostrą. Na przestrzeni czasu była ona zinstytucjonalizowanym zaprzeczeniem zdolności człowieka do wykorzystania jego własnych zdolności dla własnego przetrwania. Istnieje ona wyłącznie dzięki dobrom które w imię wątpliwych celów i tzw. zasad moralnych zdołała skraść kreatywnym i produktywnym ludziom."

Twierdził, że politycy robią od czasu do czasu dobre rzeczy, ale dopiero wówczas gdy wszystkie wcześniej stosowane przez nich środki zawiodły.
Karl Hess: Toward Liberty – film dokumentalny, który zdobył w 1981 roku Oscara za najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny.


https://pl.wikipedia.org/wiki/Karl_Hess


Anarchism in America (1983)

środa, 15 grudnia 2021

Brytyjskie obozy koncentracyjne, czyli o misji cywilizacyjnej białego człowieka


Do dziś wśród historyków trwają spory, kto jako pierwszy założył obóz koncentracyjny. Brytyjczycy byli w tej dziedzinie niewątpliwie jednymi z pionierów, obozy tworzyli bowiem już na przełomie XIX i XX wieku w trakcie wojen burskich. Dziś takie formy eksterminacji ludności kojarzą nam się głównie z II wojną światową, przez co nie wszyscy mają świadomość, że pojawiały się także później. Wielka Brytania przetrzymywała w obozach koncentracyjnych nawet 90 tysięcy Kenijczyków, którzy mieli być powiązani z trwającym w latach 1952-1956 powstaniem Mau Mau. Oficjalnie liczbę ofiar śmiertelnych szacuję się na 11 tysięcy osób, ale niektóre źródła podają nawet kilkakrotnie wyższe liczby. 

Przyczyny powstania były dość oczywiste. Biali kolonizatorzy zajmowali najlepsze ziemie uprawne, a po wojnie w Europie zaczęło ich jeszcze przybywać. Napływ kolonistów najbardziej dotknął najliczniejszą grupę etniczną w kraju, czyli Kikuju, którzy zostali zepchnięci do rezerwatów. Napięcie rosło i coraz częściej dochodziło do strajków. Na ich czele stanął Jomo Kenyatta, który później miał zostać pierwszym prezydentem Kenii. W październiku 1952 roku doszło do pierwszych aresztowań, do więzienia trafił między innymi sam Kenyatta. Działania te okazały się mieczem obosiecznym, bo kolonialiści aresztowali umiarkowanych przywódców strajków, podczas gdy na wolności pozostali zwolennicy bardziej siłowych rozwiązań. Wkrótce Mau Mau przekształciło się w regularne i krwawe powstanie, którego uczestnicy nieraz mordowali białych farmerów (życie straciło łącznie 32 cywili). Naprawdę brutalna okazała się jednak dopiero reakcja Wielkiej Brytanii. 

środa, 8 grudnia 2021

Zbrodnie - USA - Kambodża


Czterdzieści lat od Roku Zero



17 kwietnia 1975 roku do stolicy Kambodży, Phnom Penh, wkroczyli w większości bardzo młodzi, dobrze uzbrojeni, groźnie wyglądający ni to żołnierze, ni to partyzanci. Była to Rewolucyjna Armia Kampuczy, zbrojne ramię maoistowskiego i szowinistycznego ruchu Czerwonych Khmerów. Niemal natychmiast ludność stolicy i innych miast Kambodży wypędzono na prowincję, do wielkich komun ludowych. Ogłoszono, że rozpoczął się Rok Zerowy: historia wróciła do punktu wyjścia, wszystko co było wcześniej zostało uznane za nieważne i skazane na unicestwienie, a miejsce „feudalnej, kolonialnej i kapitalistycznej” przeszłości miał zająć „czysty socjalizm” (w odróżnieniu do „nieczystego”, jaki panował w ZSRR i tzw. krajach demokracji ludowej). Nazwę kraju zmieniono na Demokratyczna Kampucza, a władzę przejęła tajemnicza Organizacja (Angkar). Dopiero we wrześniu 1977 roku ujawniono, że Angkar to Komunistyczna Partia Kambodży (Kampuczy), a Pol Pot jest jej sekretarzem generalnym i premierem rządu. W ciągu 44 miesięcy rządów Czerwonych Khmerów zginęło od 1,7 do 2,2 mln spośród 7,5 mln mieszkańców Kambodży, co stanowi blisko 30 proc. Jeśli jednak dodamy do tego 600 tys. ofiar bombardowań amerykańskich z lat 1969-1973 i ofiary wojny domowej z lat 1970-1975, szacowane na około 300 tys. (w tym 240 tys. zabitych już wtedy przez Czerwonych Khmerów), to straty ludnościowe Kambodży w dekadzie 1969-1979 wyniosły ponad 40 proc. Była to hekatomba, której nie można porównać nawet z drugą wojną światową.

środa, 1 grudnia 2021

Andrew Bernstein - wywiad

Amerykański filozof o programach typu 500+: Dają sygnał, że pieniądze spadają z nieba

Myślę, że tego typu programy nie są dobre. Po pierwsze, opierają się, jak każda redystrybucja, na zwykłej kradzieży. Po drugie, dają sygnał społeczeństwu, że nie trzeba brać odpowiedzialności za swoje życie, że pieniądze nie muszą być wynikiem pracy i wysiłku, że spadają z nieba. To bardzo szkodliwa lekcja. To mnie właśnie smuci w polityce państwa opiekuńczego, że opiera się na bardzo pesymistycznej wizji człowieka. Jest on w niej za słaby, za głupi, żeby samemu radzić sobie w życiu - mówi w rozmowie z DGP amerykański filozof, Andrew Bernstein.

Sebastian Stodolak: Porozmawiajmy o pieniądzach.
Andrew Bernstein: Lubię ten temat.
Świetnie. Zacznijmy od tego, że pieniądz bywa uważany za źródło wszelkiego zła...
Nieprawda. Pieniądz to środek dobrowolnej wymiany. Symbolizuje ludzką pracę i produktywność, a więc coś jednoznacznie dobrego.
Zatem napawa pana dumą, że prezydentem USA został miliarder Donald Trump?
To świetny biznesmen. Po ataku terrorystycznym na WTC w 2001 r. proponowałem nawet, by państwo odsprzedało mu grunty, na których stały wieże. Bardzo szybko by je odbudował. Ale Trump jako prezydent to nie jest moja bajka. Jest protekcjonistą i zwolennikiem zamkniętych granic, a ja wierzę w wolny międzynarodowy handel i granice otwarte.

środa, 24 listopada 2021

Henry Louis Mencken – radosny libertarianin

Wierzę w tylko jedną rzecz i tą rzeczą jest wolność jednostki. Jeżeli człowiek ma kiedykolwiek osiągnąć godność, może tego dokonać wyłącznie jeśli jednostki będą posiadały niepodważalne prawo myślenia i wyrażania czegokolwiek zechcą. Jestem przeciwnikiem każdej osoby czy organizacji, która chciałaby to prawo ograniczyć […] i możemy być pewni mocy tego prawa wyłącznie wtedy, gdy zostanie ono przyznane wszystkim ludziom”[2]. Innym razem pisał, że wierzy w całkowitą wolność jednostki, wolność „do stopnia, w którym będzie ona nie do zniesienia, a nawet przekraczającą ten limit poznania”. W dziele Addendum on Aims Mencken napisał: „Jestem radykalnym libertarianinem i wierzę w całkowitą wolność słowa. Jestem przeciwnikiem więzienia ludzi za ich opinie, a jeżeli już o tym mowa — przeciwnikiem więzienia ich za cokolwiek”[3]. W liście do jednego ze swoich biografów, Ernesta Boyda, pisał z kolei: „Z moich przemyśleń wynika, że jedyną rzeczą, w którą wierzę, jest wolność. Ale nawet w nią nie wierzę tak bardzo, żeby kogoś do niej zmuszać. Nie chcę być reformatorem, bez względu na to, jak głośno będę ją propagował czy sprzeciwiał się wszystkim chorobom, które toczą zniewolone społeczeństwo.

Esencją każdej formy rządu jest spiskowanie przeciwko człowiekowi wybitnemu. Zadaniem władzy jest uciskanie go i czynienie go niezdolnym do działania. Jeżeli jest to organizacja arystokratyczna, jej celem jest ochrona człowieka wybitnego pod względem pochodzenia przed człowiekiem prawdziwie wybitnym. Jeżeli jest to organizacja demokratyczna, jej zadaniem jest ochrona człowieka słabszego w każdym względzie przed wszystkimi innymi. Jedną z głównych funkcji władzy jest dyscyplinowanie ludzi przy użyciu siły, sprawienie by byli do siebie jak najbardziej podobni i od siebie jak najbardziej zależni. Wyszukuje wśród nich i niszczy każdą oznakę indywidualizmu. Doszukuje się w nim bowiem możliwości zmian, a zatem zagrożenia dla swoich przywilejów. Najgroźniejszym człowiekiem dla jakiejkolwiek formy rządu jest człowiek potrafiący myśleć samodzielnie, lekceważąc wszelkie zabobony czy tabu. Nieuchronnie dochodzi on bowiem do wniosku, że rząd ten jest nieuczciwy, niepoczytalny i nie może być dłużej tolerowany.

a mafia jest prawie niekaralna. Jej najgorsze przewinienia, nawet te uskuteczniane bezczelnie i otwarcie dla własnego zysku, w świetle naszego prawa nie są uznawane za przestępstwa. Od pierwszych dni istnienia republiki, zaledwie kilku urzędników zostało postawionych w stan oskarżenia i osadzonych w więzieniu. Liczba ludzi odsiadujących wyroki za sprzeciw wobec zbrodni popełnianych przez rząd jest zawsze dziesięć razy większa niż liczba urzędników skazanych za gnębienie podatników. Na świecie nie ma już obywateli — istnieją wyłącznie podwładni. Podwładni dniami i nocami pracujący jak niewolnicy dla swoich panów, zobowiązani do poświęcenia życia dla swojego właściciela.

Rewolucje polityczne zwykle nie osiągają niczego wartościowego. Jedynym ich celem jest pozbycie się jednej bandy złodziei, by zastąpić ją inną. Rewolucjoniści, którzy doszli do władzy, będą oczywiście przekonywać innych, że dokonali czegoś wspaniałego, a każdy kto ma czelność twierdzić inaczej, skończy na stryczku. To oczywiście w żadnym stopniu nie udowadnia ich sukcesu

Demokracja to kult szakali wyznawany przez osły

Wierzę, że każdy rząd jest zły, bo zawsze jest równoznaczny z wojną przeciwko wolności jednostki, a system demokratyczny jest tak zły, jak każdy inny […]

Wierzę w całkowitą wolność słowa i myśli — zarówno dla najuboższych, jak i najpotężniejszych — oraz wolność wyboru każdego stylu życia, niestanowiącego przeszkody w funkcjonowaniu zorganizowanego społeczeństwa.

Wierzę w zdolność człowieka do opanowania tego świata, odkrycia z czego jest zrobiony i jak działa. Wierzę w postęp ludzkości.

Ale można to wszystko wyrazić prostszymi słowami. Wierzę, że lepiej jest mówić prawdę niż kłamać. Wierzę, że lepiej jest być wolnym niż niewolnikiem. I wierzę, że lepiej jest zdobywać wiedzę niż być ignorantem.
Całość:
http://mises.pl/blog/2016/05/28/henry-louis-mencken-radosny-libertarianin/

środa, 17 listopada 2021

Wojciech Mazurkiewicz - Elementarz manipulacji

  1. Wszyscy są równi wobec prawa, ale niektóre grupy można uprzywilejować.
  2. Kobiety są równe mężczyznom, ale należy stworzyć odpowiednie ustawodawstwo, aby mogły im dorównać.
  3. Płeć nie powinna być kryterium przy zatrudnianiu pracownika. Pracodawca musi jednak zatrudnić określoną ilość osób danej płci.
  4. Popieranie wolności słowa nie przeszkadza w pozywaniu do sądu ludzi o przeciwnych poglądach. Jest to tłumaczone „mową nienawiści”.
  5. Zakaz mowy nienawiści nie chroni katolików. Wtedy jest to wolność artystyczna.
  6. Dyskryminacja jest zła, chyba że dyskryminowany jest białym i heteroseksualnym mężczyzną. Wtedy nazywamy to dyskryminacją pozytywną.
  7. Kobiety zarabiają mniej od mężczyzn za dokładnie tę samą pracę. Mimo to chciwi kapitaliści wolą dokładać do interesu i zatrudniać mężczyzn. Oba zjawiska należy zwalczyć.
  8. Wolność osobista nie dotyczy możliwości swobodnego dysponowania własnym majątkiem.
  9. Żeby móc pracować, trzeba mieć pozwolenie.
  10. Ubóstwo da się znieść ustawą.
  11. Istnieje kilkadziesiąt płci.
  12. To czego nie lubimy powinno być zakazane. To co lubimy powinno być finansowane z pieniędzy podatników.
  13. Bojkotujemy Kościół katolicki za dyskryminowanie kobiet i homoseksualistów. Wzywamy do tolerancji wobec muzułmanów, u których ww grupy nie mają prawie żadnych praw.
  14. Obleśne i pełne wyuzdania parady równości, manify, marsze szmat mają za zadanie pokazać społeczeństwu, że ich uczestnicy są normalnymi ludźmi.
  15. Rozbieranie się na przed kamerą to seksizm. Robienie tego samego na ulicy to walka o prawa człowieka.
  16. Aborcja powinna być legalna na życzenie. Danie klapsa dziecku powinno być przestępstwem.
  17. Jeśli socjalistyczne rozwiązania nie działają, to winny jest kapitalizm.
  18. Wymarzonym ustrojem jest ten, który doprowadził już do śmierci milionów ludzi.
  19. Prezentowanie niektórych rzetelnych statystyk, danych naukowych i faktów historycznych to rasizm.
  20. Ale powielanie oświeceniowych i pozbawionych naukowych podstaw kłamstw o historii Kościoła katolickiego to racjonalizm.
  21. Ludzie są wystarczająco kompetentni, aby wybierać władzę, ale nie są kompetentni, aby decydować o własnym ubezpieczeniu.
http://niezalezna.pl/54329-elementarz-manipulacji-w-jaki-sposob-sprzedaja-klamstwa-nam-wszystkim
http://staraprawda.com/

środa, 10 listopada 2021

NRD

Publicysta gospodarczy, b. redaktor „Frankfurter Allgemeine Zeitung” Klaus Peter Krause przyznaje, że na obecną sytuację w b. NRD miały wpływ: zbyt szybka unia walutowa, błędny kurs wymiany marki NRD na markę RFN, za szybkie, dalekie od rynkowych wyceny, podwyżki pensji, błędna polityka podatkowa, nieudolna prywatyzacja państwowych zakładów przez częściowo skorumpowany Urząd Powierniczy. O tym wszystkim się mówi, przemilcza się natomiast decydujący błąd, popełniony po 1989 roku. A polegał on, według Krausego, na tym, że zachodnioniemiecka klasa polityczna odmówiła oddania własności skonfiskowanej bez odszkodowania przez komunistów niemieckich w okupacyjnej strefie sowieckiej w latach 1945-1949. Ówczesny rząd Kohla, a za nim parlament, sądy, partie, większość mediów, wszyscy jak jeden mąż sprzeciwili się – oszukując i kłamiąc – oddaniu zrabowanej własności wygnanym i prześladowanym przez komunistów właścicielom. Urzędnicy, dawni enerdowscy socjaliści i tępi „zachodniacy” blokują podejmowane przez nich próby, aby mimo wszystko powrócić na miejsca dawnej działalności gospodarczej. Po dziś dzień bagatelizuje się komunistyczne bezprawie, brutalne wywłaszczenia w sowieckiej strefie okupacyjnej nazywa się „reformą rolną”, prześladowania, pozbawienie majątków aż po sprzęty domowe to ciągle „reforma gospodarcza” lub „reforma przemysłu”. Dyskryminowano dawnych właścicieli, natomiast za partnerów uznano „czerwonych baronów” i stare enerdowskie kadry partyjno-państwowe. To, co w kwestii własności stało się po 1989 roku i dzieje do dziś, to „hańba dla państwa niemieckiego,” uważa KrauseAle chodzi nie tylko o to, że nie naprawiono niesprawiedliwości, ale że uniemożliwiono podniesienie z ruiny części Niemiec zdewastowanej przez komunistyczny socjalizm. Wielu patriotycznie nastawionych przedsiębiorców było gotowych do poświęceń, do pracy na rzecz wydobycia z zapaści swoich dawnych firm i zakładów przemysłowych, wielu z nich wróciłoby, gdyby oddano im zrabowaną własność. Jednak politycy, władze administracyjne i sądy brutalnie przeszkodziły w tym, żeby wygnani przedsiębiorcy powrócili i mogli wziąć udział w odbudowie. Ich gotowość do pracy i inwestowania w starej ojczyźnie spotkała się z pogardą i lekceważeniem. Ich zrabowaną własność oddano w pacht cwaniakom i „przekręciarzom”. Kiedy dzisiaj patrzymy na stan gospodarki dawnej NRD, to, konkluduje Krause, widzimy jasno, że trudno o większą głupotę i nieodpowiedzialność niż ta, którą wykazała się po 1989 roku klasa polityczna RFN.
http://www.tomaszgabis.pl/2010/01/12/glosy-zza-odry-%E2%80%93-iii/

środa, 3 listopada 2021

Szwecja - Mit trzeciej drogi

To nie wydatki socjalne doprowadziły do sukcesu krajów skandynawskich

Poniżej prezentujemy tłumaczenie wniosków z książki „Scandinavian unexpectionalism – culture, markets and the failure of third-way socialism”Autorem książki jest Nima Sanandaji, szwedzki autor kurdyjskiego pochodzenia. Posiada tytuł doktora z Royal Institute of Technology w Sztokholmie. Opublikował 15 książek m.in. na temat szans kobiet na rynku pracy, integracji, przedsiębiorczości i reform zwiększających innowacyjność sektora publicznego. Współpracownik Centre for Public Studies w Londynie. Polecana przez FOR książka została wydana przezInstitute of Economic Affairs a jej wersję elektroniczną można bezpłatnie pobrać ze strony IEA.
  • Lewicujący celebryci, politycy, dziennikarze, komentatorzy polityczni i naukowcy od dawna chwalą państwa skandynawskie* za ich wysoki poziom świadczeń socjalnych i ich osiągnięcia w sferze gospodarczej i społecznej. Według większości sensownych miar, osiągnięcia te są rzeczywistym sukcesem.
  • Jednak sukces krajów skandynawskich miał miejsce zanim wprowadziły „państwo opiekuńcze”. Co więcej, wraz z rozrostem wydatków socjalnych od lat 60., pozycja Szwecji w międzynarodowych porównaniach zaczęła się pogarszać. W latach 1870-1936 Szwecja osiągnęła najszybsze średnie tempo wzrostu gospodarczego w świecie uprzemysłowionym. Jednak w latach 1936-2008, Szwecja zajmowała dopiero 13 miejsce wśród 28 państw uprzemysłowionych pod względem tempa wzrostu. W okresie od 1975 roku do połowy lat 90., Szwecja z 4 miejsca wśród najbogatszych krajów świata spadła na miejsce 13.

środa, 27 października 2021

Ludwig Erhard i „społeczna gospodarka rynkowa”

Ludwig Erhard i „społeczna gospodarka rynkowa”


Z dotychczasowych dyskusji na temat gospodarki moją uwagę przykuło betonowe przywiązywanie pewnych kontekstów do pewnych pojęć i vice versa. Weźmy bowiem takie Stany Zjednoczone, uznane, zresztą nie bezpodstawnie, za winowajcę kryzysu. Ponieważ kiedyś (dawno, dawno temu…) przylepiono Stanom etykietkę kapitalizmu, tak zostało, i o to, na zasadzie logicznej dedukcji – winnym kryzysu stał się amerykański kapitalista.
Tymczasem USA dawno kapitalistycznym krajem nie są, a ostatni wolnorynkowy (ale nie pozbawiony zanieczyszczeń) oddech gospodarka amerykańska otrzymała za rządów Ronalda Reagana. Od tamtej pory „kapitaliści” plątają się między wojnami, interwencjonizmem, subwencjami i, jak to określił Ron Paul, ratowaniem każdego, kogo popadnie, na Wall Street. John Stossel określił sprawę tak: „Ręcznie sterowana gospodarka prywatna, nazwiesz to faszyzmem”.
Dokładnie to samo kuriozum można zaobserwować, gdy mówimy o gospodarce Niemiec. Niemcy = społeczna gospodarka rynkowa. Wiedza o tym, czym jestsoziale Marktwirtschaft spada na drugi plan, po prostu w podręcznikach i czasopismach tak stoi i choćby postawiono drugie NRD, to Niemcy będą „społecznie urynkowieni”. Zastanawiające jest to, że w pojęciowym galimatiasiesoziale Marktwirtschaft traktowane jest jako coś pośredniego między kapitalizmem a socjalizmem, pewnie zaraz obok „Trzeciej Drogi” Schroedera (szczerego wroga soziale Marktwirtschaft) i Chiraca.
Ach, jak raz przylepioną łatkę trudno odkleić!
Ponieważ żyję w Niemczech, taka ignorancja dotyka mnie szczególnie. Gdyby w Niemczech panowałaby soziale Marktwirtschaft, to nie byłoby 1,69 bln. € długu zagranicznego, ciągnących się kolejek u lekarza i 2-4 miesięcznego czasu oczekiwania na lekarza-specjalistę, nie byłoby propozycji rent jednolitych (515 € na miesiąc przy niemieckich kosztach życia!), nie byłoby 37 mld € zasiłków dla trwale-bezrobotnych rocznie, i nieprawdopodobnego systemu kartelowego (wystarczy zwiedzić parę supermarketów w Niemczech by stwierdzić, że wszędzie są te same ceny produktów) i jeszcze bardziej rozbudowanego systemu pozwoleń, koncesji oraz rejestracji w rozmaitych izbach rzemiosła, handlu, rolnictwa, biurokracji przy której rozmiarach bledną Orwellowskie ministerstwa miłości, fiducjarnego pieniądza, i przede wszystkim opodatkowania PKB na poziomie 50% (szacunki prof. Hansa Hermanna-Hoppe uważam i tak za optymistyczne).
Na tym tle doskonale widać, czym soziale Marktwirtschaft być NIE POWINNA!
Przewodniczący Rady Gospodarczej Bizonii, późniejszy Minister Gospodarki i pierwszy nie-Adenauer kanclerz Niemiec – Ludwig Erhard – człowiek, który prawie w pojedynkę urzeczywistnił idee wolnego rynku na wyjątkowo czerwonym gruncie, tak skomentował zagadkową i pozornie sprzeczną leksykologię terminu „społeczna gospodarka rynkowa”:
„Im bardziej wolna jest gospodarka, tym bardziej jest ona socjalna” (alt. wersja: „Gospodarka rynkowa sama w sobie jest socjalna”.).
W książce Ludwiga Erharda „Wohlstand für Alle” („Dobrobyt dla wszystkich”), będącej swoistym pamiętnikiem okraszonym statystykami i refleksjami, autor opisał soziale Marktwirtschaft dokładnie tak, jak architekt opisuje zbudowany przez siebie dom:
  • Niskie podatki i zbilansowany (bez ujemnego salda) budżet państwa;
  • Likwidacja koncesji, pozwoleń, licencji oraz wszystkich pochodnych w celu tworzenia wymagań; potrzebnych do wykonywania danego zawodu - pełna liberalizacja rynku pracy oraz pełna mobilność siły roboczej;
  • Prawny zakaz karteli, monopoli, trustów i międzypodmiotowych uzgodnień cenowych (zasadnicza różnica pomiędzy soziale Marktwirtschaft a klasycznym liberalizmem);
  • Likwidacja subwencji i dotacji oraz przepisów regulujących ceny i przepływ towarów;
  • Zniesienie ceł i ograniczeń w handlu zagranicznym – m.in. wyrzeknięcie się sankcji jako próby angażowania ekonomicznych instrumentów państwa w celu nacisków politycznych (w tym wypadku Erhardowi nie udało się osiągnąć pełnego sukcesu);
  • Postawienie zapory WSZELKIM żądaniom związków zawodowych, w tym wypadku – prywatnych zrzeszeń pracowniczych, kolejne leksykologiczne zawirowanie);
  • Stymulowanie inwestowania i oszczędzania - wysokie stopy procentowe zniechęcające do kredytów;
  • „Żelazna” marka w pełni wymienialna na złoto, wpierw poprzez dolara będącego międzynarodową walutą);
  • Socjalny aspekt: Spłata zobowiązań wynikających z obiektywnych sytuacji: Odszkodowania inwalidom wojennym, spłata marshallowskiego kredytu, odszkodowań dla Francji, odszkodowania dla wypędzonych (z tego względu nie rozumiem też, dlaczego ci wypędzeni domagają się czegokolwiek od Polski, skoro Adenauer im wypłacił sowite sumy);
  • Pragmatyzm w działaniu – brak gwałtownych ruchów;
  • Demontaż biurokracji;
  • Europa zjednoczona wyłącznie gospodarczo – bez tworzenia ani jednego nowego urzędu „integracyjnego”.
Niemcy Erharda to chyba jedyny kraj, w którym znaczna część społeczeństwa z niepokojem obserwowała… wzrost płac (!), uważając ją, ze swojego bolesnego doświadczenia przed wojną, za znak niechybnej inflacji. Ponadto z drugiego punktu wynika jasno, że liczba prywatnych i samoopłacalnych szkół publicznych oraz uczelni była nieporównywalnie wyższa niż jest to dzisiaj.
Proszę sobie porównać te założenia (a właściwie: zrealizowane osiągnięcia lat 1949-1969) z tym, co w Niemczech dzieje się obecnie, a stanie się jasne, że czerwono-zielona koalicja SDP z Bündniss 90/Grüne, rządząca na przełomie lat 90tych, wyrżnęła w pień niemalże wszystkie zasady soziale Marktwirtschaft. Praktycznie została jedna – przywiązanie do demokracji Ludwiga Erharda („konwergencja pragnień wszystkich ludzi”), ale on wygrał cztery wybory z rzędu, więc miał prawo czuć zadowolenie. Inna sprawa, że ta sama demokracja w wyniku irracjonalnej rewolucji studenckiej zmieszała Erharda z błotem i raz na zawsze uczyniła go politycznym banitą. Nigdy później twórca społecznej gospodarki rynkowej nie wypowiadał się pozytywnie o demokracji.
Na koniec jeszcze jeden cytat od p. Ludwiga: „Byłby to doprawdy stan groteskowy, gdybyśmy najpierw płacili wszystkie podatki, a potem ustawiali się w kolejce po to, żeby na zabezpieczenie egzystencji otrzymać z powrotem od Państwa własne środki”.
Kamil Kisiel

środa, 20 października 2021

Kanada - Zabić w dziecku Indianina

Zabić w dziecku Indianina

Działający latach 1884-1996 (!!), finansowany przez państwo, a prowadzony przez instytucje kościelne system szkół miał jeden cel: wykorzenić autochtoniczną kulturę i zasymilować Indian z resztą społeczeństwa. Dzieci odbierane były rodzicom pod groźbą więzienia, w tysiącach przypadków z użyciem przemocy. W szkołach obowiązywał zakaz rozmów w ojczystych językach i niechrześcijańskich praktyk religijnych. Od pierwszego dnia przystępowano do brutalnej "kanadyzacji". Nauka kończyła się na piątej klasie, po czym uczniów przyłączano do prac na roli, w szwalniach, w tartakach.
Choć o okrucieństwie szkół wiadomo od dawna, to raport i tak jest dla Kanady szokiem. Po raz pierwszy pada w nim liczba ofiar śmiertelnych - ok.6 tys. dzieci nie przeżyło pobytu w szkołach. Umierały z głodu, wskutek tortur cielesnych i chorób. Raport opisuje konstrukcje "terapeutycznych" krzeseł elektrycznych, mówi o wbijaniu igieł w język, kąpielach w lodowatej wodzie, molestowaniu i gwałtach. Ukarani wychowankowie byli zamykani w szafkach. Nieraz na kilka dni.
Połowa indiańskich dzieci żyje dziś poniżej progu ubóstwa, szkołę podstawową kończy 35%, co czwarty Indianin jest bez pracy, co drugi bezdomny to Indianin. Statystyki samobójstw wśród młodych Indian są 5 razy wyższe niż w reszcie społeczeństwa. 

Obowiązkowe szkoły objęły siedem pokoleń Indian. Raport nie zostawia wątpliwości: to była państwowa, zaplanowana na dziesięciolecia, hojnie budżetowana i brutalnie przeprowadzona przez ludzi Kościoła (personel stanowili głównie księża i zakonnice) eksterminacja. Jedno z zaleceń departamentu ds. Indian brzmiało: "Zabić w dziecku Indianina". W 1920r. wiceminister ds. Indian przewidywał, że "w ciągu stulecia, dzięki działalności szkół, ludność aborygeńska przestanie istnieć jako rozpoznawalna grupa kulturowa w Kanadzie".

W Winnipeg (zwane Murderpeg bo ma najwyższe wskaźniki przestępczości) działa kilkanaście aborygeńskich gangów. Handel narkotykami, żywym towarem czy morderstwa na zlecenie w niektórych indiańskich kwartałach są podstawą gospodarki.

Aborygeni przez siedem pokoleń pozbawieni byli właściwej edukacji i opieki zdrowotnej. Zerwano ich więzi rodzinne, ograbiono z wzorców wychowawczych, rodzicielskich. Przez systemową brutalność szkół w kolejnych pokoleniach zaszczepiono skłonność do przemocy, do depresji, do uzależnień. Po katakliźmie kulturowego ludobójstwa nie da się ot tak "podnieść tyłka".
"Polityka" - "Ofiary kanadyzacji" M.Jarkowiec

środa, 13 października 2021

Generał Smedley Butler

Spędziłem 33 lata i 4 miesiące w czynnej służbie wojskowej i podczas tych lat najwięcej czasu spędziłem jako płatny ochraniacz gangsterskich interesów Wall Street i bankierów. Krótko mówiąc, byłem gangsterem, mordercą, wyzyskiwaczem dla kapitalistów. Pomogłem spacyfikować Meksyk a szczególnie Tampico dla amerykańskich interesów ropnych w 1914r. Pomogłem zrobić z Haiti i Kuby dobre miejsca aby chłopcy z National City Bank mogli spokojnie zbierać zyski. Pomogłem w ostrzyżeniu pól tuzina republik centro-amerykańskich dla zysku Wall Street. Pomogłem wyczyścić Nikaraguę dla International Banking House of Brown Brothers w latach 1902-1912. Przyniosłem „światło” dla amerykańskich interesów cukrowych w Republice Dominikańskiej w 1916r. Sprawiłem, ze Honduras stal się odpowiednim miejscem do uprawy owoców na rynki USA. W Chinach w 1927r zatroszczyłem się aby nikt nie przeszkadzał interesom Standard Oil. Patrząc wstecz mógłbym dać parę dobrych rad Al Capone ( który był tylko głupawym Włochem zręcznie sterowanym przez żydowską mafie i zdradzonym jak mu się zaczęło wydawać, ze jest „kimś” – dopisek MatiRani) który w najlepszym momencie operował w trzech dzielnicach podczas gdy ja oszukiwałem i mordowałem na trzech kontynentach. Przez największą część mojej 34 letniej służby w Marines byłem po prostu najemnym zabójca dla Wielkiego Biznesu, dla Wall Street i dla Banków. W skrócie byłem gangsterem kapitalizmu.

http://www.historyisaweapon.org/defcon1/warracket.html

środa, 6 października 2021

Jan Michał Małek - Jak pokonać marksizm?

Dobrze zrozumiana i prawidłowo zastosowana nauka Kościoła ma również poważny wpływ na materialny byt społeczeństwa. Dowodzi tego fakt, że ogólnie w państwach o systemach opartych na poszanowaniu uczciwie nabytej własności prywatnej, zgodnie z Bożym przykazaniem Nie kradnij!, wśród ludzi pracowitych i uczciwych jest procentowo znacznie więcej ludzi zamożnych niż wśród leni, narkomanów i wszelkiego rodzaju cwaniaków starających się żyć na cudzy koszt.

Dlatego najlepszym sposobem pomocy ludziom żyjącym w biedzie jest przekonanie ich do potrzeby praktykowania uczciwości jako jednego z podstawowych warunków wydobycia się z biedy. Główną zaś miarą uczciwości człowieka jest jego stosunek do cudzej własności. Oszust czy cwaniak świadomie zawłaszczający coś, co do niego nie należy, jest przestępcą. Im w jakimś kraju czy społeczeństwie więcej ludzi okradających swych współobywateli, tym mniej w nim sprawiedliwości, a więcej biedy. Analogicznie ma się rzecz z systemami politycznymi nieszanującymi własności prywatnej i związanej z nią wolności materialnej człowieka, a szczególnie z systemami opartymi na marksizmie, którego jeden z podstawowych dogmatów głosi potrzebę likwidacji własności prywatnej, czyli ograbienie człowieka z jego własności. We wszystkich krajach, w których taki grabieżczy system zaistniał w praktyce, czy to w Związku Sowieckim, Wietnamie, Kambodży, Chinach, Korei Północnej, na Kubie czy ostatnio w Wenezueli, wkrótce następowała zapaść gospodarcza, a zaraz potem szerzenie się biedy i głodu (nie mówiąc już o milionach ludzi zamordowanych przy wdrażaniu i utrzymywaniu systemu).

środa, 29 września 2021

Piastowie 2

Handel żywym towarem, masowe mordy - tak wyglądały rządy pierwszych Piastów?

66
23
Podziel się
199
Handel żywym towarem, masowe mordy - tak wyglądały rządy pierwszych Piastów?
(domena publiczna)
Wykopaliska archeologiczne z ostatnich dekad postawiły na głowie tradycyjne wyobrażenia o narodzinach Polski. Nasze państwo wcale nie krzepło przez sto kilkadziesiąt lat, stopniowo rozszerzając swoje wpływy i granice. Stworzyła je jedna szczególnie bezwzględna rodzina, gotowa na wszystko dla mamony i wpływów. Handel żywym towarem z żydowskimi kupcami, masowe mordy i przesiedlenia tysięcy ofiar... Na każdym kroku Piastowie składali propozycje nie do odrzucenia.
Kiedy w 884 roku czeski książę Borzywoj przyjmował chrzest, a jego państwo właśnie zaczynało być zauważane w Europie, w lasach Wielkopolski nie działo się kompletnie nic godnego uwagi. Zamieszkiwało tam trochę małych, skłóconych społeczności, z których żadna nie wysuwała się wyraźnie na prowadzenie. I przez długi czas żadna nawet nie miała takich ambicji.

środa, 22 września 2021

Indie - marnotrastwo wody

Indie spragnione czystej wody
Delhi traci wodę na kolosalną skalę: przez pęknięcia w starych przerdzewiałych rurach, przez nielegalne podłączenia i dziury, które wiercą zdesperowani biedacy, ucieka ponad 40 proc. wody stolicy.

W innych miastach nie jest lepiej. W Bombaju rozpoczęto wprawdzie niedawno pilotażowy program wykrywania wycieków w wodociągach za pomocą georadarów, ale często efekty można by osiągnąć tańszymi metodami. Takimi choćby jak podniesienie słuchawki telefonu. Jeden z mieszkańców Hyderabadu złożył skargę do miejskiego przedsiębiorstwa wodociągów, że woda z pękniętej rury od dwóch tygodni zalewa ulicę koło jego domu i nikt z tym nic nie robi. – Próbowałem dodzwonić się do wodociągów, ale od 10 dni nikt tam nie podnosi słuchawki – mówi. A woda jak się lała, tak się leje.

Marie-Helene Zerah, autorka książki „Woda – niepewne zaopatrzenie w Delhi”, wyliczyła, że w latach 90. nieprzewidywalność dostaw wody kosztowała stolicę Indii 3 mld rupii, czyli ok. 190 mln zł. – Od tamtej pory sytuacja tylko się pogorszyła – mówi. Podczas gdy mieszkańcy slumsów walczą o każdy litr, hinduska klasa średnia marnuje wodę na lewo i prawo. Ponieważ woda jest dostępna tylko od czasu do czasu, łapią jej do zbiorników więcej, niż im tak naprawdę potrzeba. Potem tę niezużytą wylewają, żeby na jej miejsce nalać świeżej, zwłaszcza że woda z wodociągu kosztuje tyle co nic. To stąd średnie zużycie wody w Delhi na mieszkańca wynosi aż 240 l dziennie – ponad 86 proc. więcej, niż zużywa przeciętny Niemiec czy Holender.

Północne Indie nie są regionami, gdzie tradycyjnie uprawia się ryż, a jednak przez ostatnie 30 lat tam właśnie przenoszą się uprawy. Ryż wymaga dużych ilości wody, których w tych częściach kraju brakuje – mówi Bharat Sharma z International Water Management Institute w New Delhi. Zamiast ryżu czy trzciny cukrowej w suchych regionach kraju powinno się uprawiać rośliny dające więcej crop per drop, czyli „zbioru na kroplę”.

Jak na razie jednak częstym widokiem są pozalewane pola, choć nawet ryż nie wymaga aż tyle wody. To, co umożliwia takie marnotrawstwo, to subsydiowana albo wręcz darmowa energia elektryczna: rolnicy wykorzystują ją, by do woli pompować wodę gruntową, której wydobycia prawo praktycznie nie ogranicza. Aż 70 proc. irygowanych pól w Indiach nawadnianych jest właśnie w ten sposób. Cały kraj ssie wodę z ziemi do tego stopnia, że poziom wód gruntowych w niektórych częściach Indii obniża się o ponad metr rocznie. W Bangalore, aby trafić na wodę, trzeba już miejscami kopać studnie o głębokości ponad 300 m.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1510230,1,indie-spragione-czystej-wody.read

środa, 15 września 2021

Antony Sutton

Wywiad z prof. Anthonym Suttonem, z 1987 roku na temat powiązań Wall Street i zagranicznych korporacji w budowie Związku Sowieckiego. 



http://www.prisonplanet.pl/polityka/wojna_na_sprzedaz_wywiad,p1546269316
https://www.voltairenet.org/IMG/pdf/Sutton_Wall_Street_and_Hitler.pdf

Antony C. Sutton (1925-2002), ekonomista, historyk i pisarz. Autor ksiązek:
National Suicide: Military Aid to the Soviet Union (1973)
What Is Libertarianism? (1973)
Wars and Revolutions (1973)
Wall Street and the Bolshevik Revolution (1974, 1981, 1999)
Wall Street and FDR (1975, 1999)
Wall Street and the Rise of Hitler (1976, 1999)
America's Secret Establishment: An Introduction to the Order of Skull & Bones (1983, 1986, 2002)
How the Order Controls Education (1985, 1986)
How the Order Creates War and Revolution (1985)
The Federal Reserve Conspiracy (1995)

środa, 8 września 2021

USA - Filipiny - wojna 1899-1902r

Rocznica zapomnianej wojny

Po jednej z bitew pomiędzy siłami USA i powstańcami z plemienia Moro

118 lat temu, 4 lutego 1899 roku, rozpoczęła się brudna wojna USA na Filipinach, ale o rocznicy jej wybuchu niechętnie się w Stanach Zjednoczonych wspomina i poszła tam w prawie całkowite zapomnienie.

Oto jak do niej doszło

Dwudziestego czwartego lutego 1895 roku na Kubie, hiszpańskiej kolonii, wybuchło powstanie mające na celu wywalczenie niepodległości. W innej hiszpańskiej kolonii – na Filipinach,  podobna rewolta wybuchła rok później. Od samego początku były wspomagane bronią, pieniędzmi i ochotnikami przez USA, nie całkiem bezinteresownie, gdyż w Ameryce dość popularne były plany aneksji Kuby, która, wedle „Doktryny Monroe’a”, powinna, wraz ze wszystkimi innymi krajami Półkuli Zachodniej, należeć do wyłącznej strefy wpływów USA. Bezpośrednim pretekstem do otwartej interwencji w tych konflitach stało się zatonięcie na redzie portu w Hawanie, w wyniku eksplozji, amerykańskiego pancernika „Maine”. Wybuch był prawdopodobnie eksplozją pyłu węglowego w magazynach paliwa, ale przez tzw. „żółtą prasę” koncernu Hearsta przedstawiony został jako hiszpański sabotaż i użyty do rozdmuchania antyhiszpańskiej histerii wojennej, która doprowadziła do uchwalenia przez Kongres blokady morskiej Kuby i pozwolenia na użycie siły, a wreszcie do wojny. Działania wojenne trwały krótko, tylko 10 tygodni, toczyły się głównie na morzu, zakończyły całkowitym zniszczeniem hiszpańskiej floty wojennej i doprowadziły do ostatecznego upadku hiszpańskiego imperium kolonialnego. Hiszpanie poddali się równocześnie w Manili, stolicy Filipin, i w Santiago de Cuba.

środa, 1 września 2021

Średniowieczna Brugia

Średniowieczna Brugia jest historycznym przykładem miejsca, gdzie rozwojowi kapitalizmu oraz zastępowaniu stosunków społecznych relacjami o charakterze sprzedawca-klient, czyli relacjami o charakterze umownym, towarzyszyło istotne ograniczenie czy wręcz całkowite zniesienie upośledzenia określonych grup religijnych, rasowych czy społecznych. Kapitalizm w Brugii w sposób naturalny i niewymuszony potrafił oddzielać problematykę efektywności ekonomicznej od jakichkolwiek cech charakterystycznych gospodarującej jednostki.

Współcześnie żyjący człowiek przejawią w myśleniu pewną tendencję, która rzutuje na jego postrzeganie minionych czasów. Ten zwyczaj polega na przypisywaniu sobie koncepcji, pomysłów, wynalazków, a na zwykłych przedmiotach kończąc. Niestety jednocześnie taka osoba nie zdaje sobie sprawy z tego, że w wielu przypadkach jest beneficjentem numer dwa, ponieważ wcześniej doszli do tego już jego przodkowie i była to dla nich zupełnie naturalna rzecz, czy też normy, które nie wymagały ani żadnych akcji afirmatywnych, ani inżynierii społecznej, ani centralnego planowania. Historia Brugii pokazuje, że kariery zawodowe np. kobiet czy ogólnie emancypacja kobiet tylko w niewielkim stopniu przebiegały i przebiegają zgodnie ze scenariuszem tłumaczącym zmiany w dyskryminacji zmianami w legislaturze.

środa, 25 sierpnia 2021

Polska - PRL - Matrioszki Kremla

Bez Cenzury :: Polskie Matrioszki Kremla
Ilu Rosjan po 1945 r. udawało Polaków?


Matrioszka to drewniana rosyjska zabawka, składająca się z lalek wydrążonych w środku i włożonych jedna w drugą. Jest też symbolem Rosji. Tak powszechnie zrozumiałym, że w ten sposób zaczęto nazywać rosyjskich nielegałów, czy też jak kto woli, śpiochów. To doskonale wykształceni oficerowie sowieckiego, a później rosyjskiego wywiadu, którzy prowadzą podwójne życie, udając lojalnych obywateli kraju, w którym żyją. Sprawa nie jest teorią zwolenników spiskowej wersji dziejów. W Polsce po 1989 r. wykryto kilkanaście „matrioszek” (jedna z nich sama zgłosiła się do polskich służb). Historycy spekulują jednak, że tuż po wojnie, korzystając z zamieszania i śmierci milionów ludzi, Polaków zaczęło udawać nawet kilkuset oficerów sowieckich służb. Część potem pojechała na zachód, traktując polski epizod jako obowiązkowy element budowania fałszywej tożsamości. Część jednak została w kraju i zrobiła ogromne kariery. W wydanej kilka tygodni temu książce „Czas Nielegałów. Krótki kurs kontrwywiadu dla amatorów” (wyd. Fronda) pułkownik Piotr Wroński, były oficer Służby Bezpieczeństwa, a później Urzędu Ochrony Państwa i Agencji Wywiadu (odszedł ze służby w 2008 r.) postawił hipotezę, że „matrioszką” mógł być sam gen. Czesław Kiszczak, architekt III RP, wieloletni człowiek cienia i spec od mokrej roboty w PRL-u. Według niektórych historyków, oficer prowadzący agenta sowieckiej wojskowej informacji ps. Wolski – późniejszego generała i dyktatora PRL Wojciecha Jaruzelskiego. Nota bene sam Jaruzelski był przedmiotem plotek, iż jest „matrioszką”. Tak silnych, że dementowała je publicznie jego własna córka. Zaprzeczenia i próby wykpienia nikogo nie przekonały, ale w internecie kwitną strony, na których pokazane są trzy zdjęcia z dzieciństwa Jaruzelskiego: dwa z nich zdecydowanie się od siebie różnią. Prawdę można rozstrzygnąć tylko testem DNA.

środa, 18 sierpnia 2021

Joseph McCarthy

Senator McCarthy - bohater czy nadużywający władzy chujek?
http://historia.focus.pl/swiat/mccarthy-mial-dobre-karty-344

Joseph McCarthy nie mylił się w swojej ocenie stopnia zinfiltrowania amerykańskich instytucji przez komunistyczną agenturę. Dokumenty państwowe i wywiadowcze, zwłaszcza Venony (amerykańsko-brytyjskiej operacji dekryptażu depesz radzieckich), dowodzą, że sytuacja wyglądała dużo poważniej, niż sądził sam senator. A co najważniejsze, wyjaśnieniem sprawy nie był zainteresowany waszyngtoński establishment, a nawet prezydent Truman.
(...)
Jako członek komisji ścigającej sowiecką agenturę McCarthy miał najwyższe kwalifikacje do zajmowania się tą sprawą, bo biegle posługiwał się językiem rosyjskim i znał jego terminologię prawniczą. Podczas jednego z posiedzeń, ku zaskoczeniu zebranych, zaczął mówić po rosyjsku do świadka, który uciekł z ZSRR.
(...)
Odtajnienie dokumentów, dotyczących działalności senatora, może zmienić tę sytuację. Okazało się bowiem, że McCarthy rzeczywiście był na tropie siatki agenturalnej. I wcale nie domagał się niszczenia ludzi, lecz jedynie ujawnienia prawdy o tym, na czyim byli żołdzie.

Powstanie Warszawskie

Wieczorkiewicz, Kisielewski, Miłosz, Chrzanowski i Anders krytycznie o powstaniu
– Bór-Komorowski modlił się, Okulicki, jak twierdzą świadkowie, głównie pił, a w polu teoretycznie dowodził Chruściel, który nie miał mocy wykonawczej. Ale Chruściel nie chciał się poddać, chciał do końca walczyć. (...) Jest przerażające, że Okulicki, który poznał mentalność sowiecką, siedząc w więzieniu na Łubiance, nie był w stanie rozpoznać ich elementarnej polityki. (...) mieliśmy zbrodnicze rozkazy dowództwa i niebywałe bohaterstwo warszawiaków... 

Wieczorkiewicz o postawie dowódców nie miał najlepszego zdania nawet w kontekście tego, co robili w Powstaniu:

– Tak się złożyło, że najwyżsi oficerowie w Komendzie Głównej AK byli dość kiepskimi wojskowymi. Ci ludzie mieli opinię miernych fachowców, i to jeszcze sprzed wojny. Komorowski, Okulicki, Chruściel to byli wojskowi ze średnim horyzontem. Nie potrafili myśleć – i politycznie, i o kraju. Znana jest historia jednego z dowódców oddziałów, któremu „Monter”, Antoni Chruściel, zarzucił tchórzostwo. Gdy potem przyniesiono go z rozpłatanym brzuchem, zadał pytanie: „Kto tu jest tchórzem, panie pułkowniku?”. I to jest pytanie, które trzeba by zadać Chruścielowi, Pełczyńskiemu i Okulickiemu. Nie zginął żaden ze sztabowych oficerów, w myśl koncepcji, że walką dowodzi się z tyłów. Jest też taki argument, którego trzeba użyć: skoro niektórzy z nich mówili o Termopilach, to gdzie ten Leonidas, który zginął? To Tadeusz Bór-Komorowski, który poszedł do niewoli? To Pełczyński, który też tam trafił? Czy Leopold Okulicki, który nie poszedł do niewoli, bo zaczął zakładać kolejną konspirację? Ale co ciekawe, człowiek, który powinien był dowodzić Powstaniem, generał Albin Skroczyński „Łaszcz”, komendant Obszaru Warszawskiego AK i zagorzały przeciwnik tej walki , został odsunięty od dowodzenia – mówił prof. Wieczorkiewicz.

Prof. Wieczorkiewicz zapytany o to, czy można było uniknąć tak wielkich strat, choćby poprzez wcześniejszą kapitulację, powiedział:

– Gdyby próbowali, nie zamordowano by tych kilkunastu tysięcy cywilów na Woli, poza tym nie zniszczono by naszego miasta. Ale przecież Powstanie można było poddać i później, na początku września, kiedy wiadomo było, że Mikołajczyk nic nie załatwił ze Stalinem. Tym bardziej że Niemcy szukali porozumienia. Niemiecki dowódca, generał von dem Bach-Zelewski, powiedział po Powstaniu, że mógł wybić wszystkich mieszkańców przy pomocy artylerii i lotnictwa. Ale nie chciał tego robić.
http://www.fakt.pl/wydarzenia/powstanie-warszawskie-bylo-bledem-uwazali-anders-wieczorkiewicz-i-,artykuly,478693.html
[​IMG]

====================

Tylko 1 na 10 powstańców/cywilów/AK-owców dysponował bronią palną. Reszta biegała po mieście z kilofami, łomami i siekierami jak średniowieczne łepki po polu bitwy w jakimś 886 roku n.e.
To jest obraz nędzy, który trwa to dzisiaj.

 
http://powstanie.pl/pdf/Ksiazka_KULISY_KATASTROFY_POWSTANIA_WARSZAWSKIEGO.pdf