czwartek, 25 sierpnia 2022

„Oni wiedzą lepiej” - Thomas Sowell

 Rozdział: „Wojna z biedą”

      Rządowe polityki zaprojektowane w celu złagodzenia niedostatków ubóstwa sięgają znacznie dalej wstecz niż „wojna z biedą" prezydenta Johnsona, i oczywiście daleko wykraczają poza granice Stanów Zjednoczonych. Tym, co wyróżniało ten konkretny zestaw programów socjalnych, po raz pierwszy przedstawiony Kongresowi za administracji Kennedy'ego, a później zatwierdzony ustawowo za administracji Johnsona, był deklarowany cel projektu: zmniejszenie niesamodzielności,a nie tylko lepsze zaopatrzenie biednych w dobra materialne. Był to powtarzający się motyw „wojny z ubóstwem”, od czasu, gdy prezydent Kennedy zainicjował tę legislację w 1962 roku, do czasu, gdy prezydent Johnson podpisał ją po uchwaleniu przez Kongres w 1964 roku.

      Wedle sformułowania Johna F. Kennedy'ego celem „wojny z ubóstwem” było „pomóc naszym współobywatelom, mającym w życiu mniej szczęścia, aby pomogli sobie sami”. Jak stwierdził: „Musimy znaleźć sposób na przywrócenie do niezależności znacznie większej liczby osób pozostających na cudzym utrzymaniu”. Cały sens zwiększenia aktualnych wydatków federalnych na ten cel polegał właśnie na „wzmocnieniu i poszerzeniu działań rehabilitacyjnych i prewencyjnych”, nakierowanych na „osoby nieutrzymujące się samodzielnie, albo zagrożone utratą samodzielności”, w związku z czym oczekiwano długofalowych oszczędności w wydatkach rządowych, możliwych dzięki zanikowi niesamodzielności. Jak ujął to prezydent Kennedy:

Opieka publiczna, mówiąc krótko, musi być czymś więcej niż akcją ratunkową, zbieraniem szczątków z rozbitych ludzkich żywotów. Coraz większy wysiłek musi być ukierunkowany na prewencję i rehabilitację, na redukcję nie tylko długoterminowych kosztów w kategoriach budżetowych, ale także długoterminowych kosztów w kategoriach ludzkich.

czwartek, 18 sierpnia 2022

Dobrobyt Nowej Zelandii zaczął się od odrzucenia demokratycznego socjalizmu

Aby produkować dobra i tworzyć możliwości samorealizacji, konieczna jest wolność. Krajem, który w ciągu ostatnich 40 lat wykazał słuszność tego stwierdzenia, jest Nowa Zelandia. Jej przypadek może stanowić wzorcowy przykład, z którego kraje z całego świata mogą się wiele nauczyć.


Położona na środku południowego Pacyfiku, między równikiem a biegunem południowym, Nowa Zelandia ma wielkość równą dwóm trzecim powierzchni Kalifornii. 5,1 mln jej mieszkańców żyje przede wszystkim na dwóch głównych wyspach, reszta rozsiana jest pomiędzy wiele małych wysepek. Z moich własnych, wielokrotnych wizyt w tym kraju, mogę powiedzieć, że jest to jedno z najbardziej zróżnicowanych geologicznie i najpiękniejszych miejsc na świecie.

W 1950 r. Nową Zelandię oceniano jako dziesiąty najbogatszy kraj świata, ze stosunkowo dużą dozą wolności gospodarczej i silną ochroną przedsiębiorczości i własności. Raptem, pod wpływem rosnących wpływów idei państwa dobrobytu, które kwitły w Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczone i większej części zachodniego świata, kraj zwrócił się w stronę państwowej kontroli życia gospodarczego.