środa, 28 lipca 2021

Abraham Lincoln nie był bohaterem, lecz tyranem

PRACowniA » Siła kłamstw: Abraham Lincoln nie był bohaterem, lecz tyranem

Dr Paul Craig Roberts
paulcraigroberts.org
14 kwietnia 2015
Imperium Amerykańskie otwarcie szerzy kłamstwa w podręcznikach historii oraz w inicjatywach na rzecz zachowania pamięci historycznej.
Mauzoleum Abrahama Lincolna w Waszyngtonie jako święte miejsce dla członków Ruchu na Rzecz Praw Obywatelskich to jeden z przykładów ironii historii. To również tutaj swoje słynne przemówienie „I have a dream” („Mam marzenie”) wygłosił Martin Luther King.
Według Lincolna czarni nie są równi białym. Tych pierwszych zamierzał odesłać z powrotem do Afryki. Jeśli Lincoln nie zginąłby w zamachu, to niewykluczone, że plany repatriacji czarnych stałyby się jednym z elementów jego powojennej polityki.
Thomas DiLorenzo i wielu innych niezależnych historyków bezsprzecznie dowiodło, iż celem zbrojnego ataku na Skonfederowane Stany Ameryki nie było wyzwolenie niewolników. Proklamacja Emancypacji weszła w życie dopiero w 1863 roku [secesja rozpoczęła się w 1861], kiedy to na Północy zaczęła rosnąć w siłę opozycja wobec polityki Lincolna, mimo tego, że w celu uciszenia swych przeciwników i prasy wdrażał on środki rodem z państwa policyjnego. Dekret prezydencki znoszący niewolnictwo był taktyką wojenną, która miała pomóc Unii w wygraniu wojny. Wyzwolonych niewolników rekrutowano do armii Północy, na miejsce poległych żołnierzy. Żywiono też nadzieję, że Proklamacja doprowadzi do wybuchu powstania niewolników, które rozniesie się na całe Południe, w wyniku czego biali żołnierze, walczący po stronie Konfederatów, powrócą z wojny do domu, by chronić swe kobiety i dzieci. Tym sposobem chciano przyspieszyć klęskę Południa, a w konsekwencji nie dopuścić do tego, by na Północy umocnili się przeciwnicy Lincolna. 
Pomnik Lincolna wzniesiono w celu upamiętnienia faktu ocalenia imperium, a nie „wyzwolenia niewolników”. Lincoln jako Wybawca Imperium, gdyby nie zginął w zamachu, zostałby zapewne okrzyknięty dożywotnim cesarzem.
Profesor Thomas DiLorenzo napisał: „Lincoln w trakcie całej swej kariery politycznej próbował korzystać z przywilejów władzy, by wspierać interesy majętnych elit przemysłowych (odpowiednika współczesnego 1% najbogatszych) najpierw w Illinois, a następnie w pozostałych północnych stanach, przy pomocy ceł zaporowych oraz działając na rzecz dobrobytu korporacji budujących drogi, kanały i tory kolejowe, których inwestycje były finansowane przez bank federalny, kontrolowany przez polityków pokroju Lincolna”.
Lincoln był człowiekiem imperium. Kiedy tylko podbito, spustoszono i splądrowano Południe, grupa jego generałów – zbrodniarzy wojennych w typie Shermana i Sheridana – zajęła się eksterminacją Indian z Wielkich Równin. Był to jeden z najokrutniejszych aktów ludobójstwa w historii ludzkości. Syjoniści z Izraela do dziś podkreślają, że kradnąc Palestynę, wzorowali się wymordowaniu Indian przez Waszyngton.
Unia, napadając zbrojnie na Konfederację, miała na uwadze gospodarczy rozwój imperium, poprzez umocnienie kontroli nad Południem, między innymi za pomocą taryf celnych. Północ opowiadała się za protekcjonizmem, natomiast Południe było za wolnym handlem. Unia chciała finansować rozwój swojej gospodarki, zmuszając Konfederację do płacenia zawyżonych cen za dobra przemysłowe, sprowadzane przez nią z Północy. Służyła temu ustawa celna Morrilla, która na początku zwiększała stawkę cła ponad dwukrotnie, tj. do 32,6%, a następnie aż do 47%. Wyższe opłaty celne doprowadziły do tego, że zyski z eksportu płodów rolnych wygenerowane na Południu, zaczęły zasilać kufry przemysłowców i wytwórców z Północy. Wprowadzono je po to, by strumień wydatków na lepsze i tańsze dobra przemysłowe, sprowadzane do tej pory z Anglii, został przekierowany na Północ, gdzie wytwarzano je po zawyżonych kosztach.
To z tej przyczyny Południe wystąpiło z Unii, korzystając z prawa o samostanowieniu, zgodnego z Konstytucją.
Celem Lincolna było ocalenie imperium, a nie zniesienie niewolnictwa. W swoim pierwszym wystąpieniu inauguracyjnym „stanął murem w obronie niewolnictwa”. Nie godził się na secesję Południa, mimo że było ono obarczone taryfami Morrilla. O niewolnictwie mówił: „Nie mam powodu, aby pośrednio, czy bezpośrednio, ingerować w kwestię niewolnictwa w tych stanach, w których ono istnieje. Nie mam ani prawa, ani chęci tego robić”. Przyjmując takie stanowisko, Lincoln przypomniał zebranym, że popiera ustalenia Partii Republikańskiej w tej kwestii z 1860 roku. Lincoln opowiadał się również za przyjęciem Ustawy o zbiegłych niewolnikach, która zobowiązywała urzędników z Północy do organizowania pościgów za uciekinierami oraz oddawania ich w ręce właścicieli. Wyraził ponadto poparcie dla poprawki konstytucyjnej Corwina, uprzednio przegłosowanej przez senatorów z Północy, która zabraniała ingerencji w niewolnictwo urzędników ze szczebla federalnego w stanach, w których ono istniało. Dla Lincolna i jego sojuszników zdecydowanie ważniejsze niż niewolnicy były interesy imperium.
DiLorenzo objaśnia, na czym polegał układ, jaki Lincoln zaproponował Konfederacji. Jednakże, tak jak dla Północy znacznie ważniejsze niż zniesienie niewolnictwa było utrzymanie imperium, tak dla Południa bardziej istotne niż gwarancje Unii w sprawie utrzymania niewolnictwa było uwolnienie się od olbrzymich obciążeń podatkowych na dobra produkcyjne sprowadzane z Północy, a w efekcie od podatku od zysków ze sprzedaży płodów rolnych.
Jeśli chcecie pozbyć się następstw prania mózgu, jakiemu zostaliście poddani, czytając oficjalne opracowania na temat zbrojnej napaści Północy na Południe, zachęcam do lektury książek Dilorenzo „The Real Lincoln(„Prawdziwe oblicze Lincolna”) oraz „Lincoln Unmasked” („Lincoln zdemaskowany”).
Tak zwana Wojna Domowa (ang.: American Civil War) nie była w istocie wojną domową. W wojnie domowej obydwie strony walczą o władzę rządową. Południe nie zamierzało przejmować kontroli na rządem federalnym. Odłączyło się od Unii, na co Północ nie chciała się zgodzić.
Piszę o tym, by zilustrować, w jaki sposób fałszuje się historię, żeby wspierała agendę polityków. Opowiadam się za ochroną praw obywatelskich. W czasach studenckich byłem członkiem ruchu działającego na rzecz ich obrony. W zakłopotanie wprawia mnie natomiast przemiana Lincolna z tyrana, który był agentem kliki Jednego Procenta, gotowym zniszczyć wszystko na zlecenie imperium, w bohatera Ruchu na Rzecz Praw Obywatelskich. Kto będzie następny? Hitler? Stalin? Mao? George W. Bush? Obama? John Yoo? Jeśli Lincoln może stać się bohaterem dla obrońców praw obywatelskich, to równie dobrze może być nim dowolny oprawca. Ci, z których rozkazu mordowane są kobiety i dzieci w wojnach prowadzonych przez Waszyngton mogą zamienić się w obrońców praw kobiet i rzeczników praw dziecka. I prawdopodobnie tak się stanie.
Żyjemy w wynaturzonym, zdemoralizowanym świecie. 
Władimira Putina, prezydenta Rosji, fałszywie oskarża się o inwazję na Ukrainę – kraj, który dotychczas był rosyjskim sojusznikiem i przez wieki stanowił część Rosji – pomimo że za obaleniem ukraińskiego, demokratycznie wybranego rządu stoi Waszyngton. Chinom wytyka on z kolei łamanie praw człowieka, podczas gdy on sam w XXI wieku wymordował więcej cywilów niż pozostałe kraje razem wzięte.
Nigdzie na Zachodzie monstrualne kłamstwa nie są kwestionowane. Oficjalnie szerzy się je w podręcznikach historii, w programach nauczania, w statutach różnych organizacji oraz w rozmaitych inicjatywach na rzecz zachowania pamięci historycznej.
Ameryce będzie bardzo trudno przetrwać dłużej niż kłamstwa, dzięki którym żyje.​
https://pracownia4.wordpress.com/2015/04/29/sila-klamstw-abraham-lincoln-nie-byl-bohaterem-lecz-tyranem/

środa, 21 lipca 2021

Piastowie

Rozwój procederu niewolenia ludzi mógł przyczyniać się do powstawania prymitywnych państw. Plemię czy grupa wojownicza, która potrafiła zdobyć dużo niewolników, bogaciła się na ich sprzedaży lub wyzyskując ich pracę. Wódz takiej grupy zdobywał posłuch i szacunek, przyciągając kolejnych wojów. Wzmocniona drużyna eliminowała konkurencję, terroryzowała i podporządkowywała sobie wciąż powiększające się terytorium. Wojowie żyli coraz lepiej; mieszkali w większych, obszerniejszych grodach, dobrze się odżywiali, stać ich było na kosztowną broń i konie, wysokiej jakości ubrania i drogocenne ozdoby dla swoich kobiet. To ostatnie było bardzo istotne. Jak podawał w 922 r. kupiec Ibn Fadlan, gdy ruski woj dorobił się na sprzedaży niewolników, zaraz kupował swojej żonie złoty lub srebrny torques, czyli otwarty naszyjnik o zdobionych zakończeniach.

Niektórzy badacze określają taki typ organizacji społecznej „hodowlą ludności rolniczej przez wojowników”. Wojownicy uprowadzali „ludzkie stada”, żyli z ich wysiłku albo sprzedawali jak bydło. W ten sposób mógł zostać zbudowany przez przodków Mieszka I– oraz jego samego – twór polityczny nazwany później państwem polskim.

Jak jednak przyjmowały to ofiary owego procederu? Co myśleli chłopi, gdy konni wojownicy palili ich ziemianki i przepędzali z miejsca na miejsce? Cóż, zapewne wielu z nich uważało, że jest to „naturalne” i że „świat jest po prostu tak urządzony” (podobnie jak np. my uważamy za „naturalne”, że ktoś zarabia miesięcznie 1200, a inny 300 000 zł).

Niemniej zdarzało się, że zniewolona ludność podnosiła bunt. W 1038 r. doszło w Polsce do krwawego powstania przeciw rządzącej kaście wojowników. „Niewolnicy powstali na panów, wyzwoleńcy przeciw szlachetnie urodzonym, sami się do rządów wynosząc” – pisał Gall Anonim. „Jedyna nadzieja wybawienia dla Polan, uchodzących w różne strony, była w nędznej ucieczce” – dodawał czeski dziejopis Kosmas.

„Było zaś w królestwie polskim pewne prawo uznane na mocy dawnego zwyczaju, że którykolwiek ze szlachetnie urodzonych udawał się dokądś z licznym orszakiem, przemocą rozbijał stodoły i spichlerze i rabował zboże ubogich, aby karmić nimi konie” – czytamy w kronice. To prawo pochodziło zapewne z czasów, kiedy całą ludność wiejską uznawano za wspólne „stado” wodza i jego drużyny wojów. Sytuacja stopniowo ulegała zmianie, gdy władcy piastowscy zaczęli nadawać działki ziemi poszczególnym wojownikom. Wieśniacy zostawali przypisani do konkretnej włości feudalnej, posiadającej swego właściciela. Ograbienie ich narażało go na straty – w efekcie stary zwyczaj zamierał. Wreszcie w 1180 r. ostatecznie zniesiono go na zjeździe łęczyckim.
http://historia.focus.pl/polska/polska-niewolnikow-czy-piastowie-handlowali-zywym-towarem-1748

środa, 14 lipca 2021

Włochy - Zjednoczenie

Powstanie Włoch to bardzo ciekawa (i zakłamana) historia:

http://www.polityka.pl/tygodnikpoli...-zjednoczenia-wloch-wlosi-sa-zjednoczeni.read

Przed inwazją z Północy Królestwo Obojga Sycylii było kwitnącym gospodarczo, utrzymującym zdrową równowagę między rolnictwem a przemysłem, państwem o równie zdrowej i zrównoważonej strukturze społecznej. Nieznany był wówczas głód ani emigracja zarobkowa. Historycy obliczają, że w królestwie tym łączna wartość kapitałów znajdujących się w obiegu wynosiła (przed najazdem) 443,3 mln lirów – ówczesnych oczywiście – w złocie, co stanowiło 67 procent ogółu kapitałów we wszystkich państwach Półwyspu Apenińskiego. Było zatem niewątpliwym prymusem finansowym we Włoszech (na drugim miejscu też wcale nie był Piemont, lecz Państwo Kościelne z 90,7 milionami). Królestwo Neapolu miało też trzecią w Europie co do wielkości oraz pod względem tonażu i obrotów flotyllę handlową. W gęstości sieci kolejowej wyprzedzała je tylko Anglia. Miało zatem wszelkie warunki dalszego rozwoju. Najazd oznaczał zaś nie tylko ucisk polityczny i represje (egzekucje co najmniej 18 000 osób, pierwszy w historii obóz koncentracyjny dla żołnierzy burbońskich), ale celową i trwałą ruinę gospodarki Południa. Najeźdźcy niszczyli systematycznie dobytek materialny i gospodarczy „tubylców”; niszczone były zwłaszcza fabryki, cały sprzęt, maszyny, narzędzia, demontowano i wywożono na Północ. Nie będzie przesadą powiedzieć, że budzący taki podziw, nowoczesny przemysł motoryzacyjny i inny Turynu czy Mediolanu utoczył się na tym, co zagrabił na Południu. Żeby mieć skalę porównawczą tego procederu wystarczy przypomnieć sobie analogiczne postępowanie Niemców w Polsce zarówno podczas pierwszej, jak i drugiej, okupacji w obu wojnach światowych. Lecz przecież Niemcy nie głosili przynajmniej, że nas wyzwolili od złej władzy i „zjednoczyli” z germańską Macierzą. Do tego dochodziły ogromne kontrybucje i niesłychana wprost wynalazczość okupantów w dziedzinie nakładania obciążeń podatkowych. Z tego celowego wtrącenia w ruinę Południe rzeczywiście już nigdy się nie zdołało podźwignąć. A to, że dzisiaj inni muszą na nie płacić, to przecież nieprzewidziany przez nikogo – również przez liberałów „zjednoczycieli” – skutek wymyślenia „państwa opiekuńczego”, już kilkadziesiąt lat później. Bynajmniej nie przez monarchię burbońską.
http://myslkonserwatywna.pl/prof-ba...torie-czyli-raz-jeszcze-o-zjednoczeniu-wloch/

środa, 7 lipca 2021

Irwin Schiff - bojownik o podatkową wolność

86-letni libertarianin, który siedzi w więzieniu za kwestionowanie zasadności pobierania podatku dochodowego, na wolność wyjdzie najwcześniej za dwa lata. Mowa o Irwinie Schiffie, który od kilkudziesięciu lat jest jawnym wrogiem amerykańskich organów skarbowych i niestrudzonym bojownikiem o podatkową wolność.

Nazwisko Schiff kojarzy się głównie z Peterem – znanym amerykańskim komentatorem ekonomicznym, który światową sławę zdobył, przewidując kryzys finansowy z 2008 r.

Znacznie mniej znany jest Schiff senior, który dla sprawy wolności gospodarczej zrobił coś więcej poza wychowaniem syna. Do końca odsiadki Irwina Schiffa pozostało jeszcze 1000 dni. W momencie opuszczania murów więzienia w Fort Worth w Teksasie będzie miał 89 lat. Nic nie wskazuje na to, aby wieloletni pobyt za kratami zmienił jego przekonania.