Pokazywanie postów oznaczonych etykietą #etatyzm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą #etatyzm. Pokaż wszystkie posty

środa, 6 kwietnia 2022

Robert Krasowski - Partie to gangrena

Robert Krasowski, "Polityka" (całość w jpg):
Partie to gangrena
PiS zawłaszczył państwo. To prawda. Obsadził je miernotami. To też prawda. Myślącymi głównie o własnych korzyściach. I to również prawda. Ale to tylko fragment obrazka.
Między partiami można szukać różnic, co notorycznie robimy. Ale wtedy nie widzimy tego, co w nich jest wspólne. Nie widzimy samej partii. Najbardziej zdegenerowanej instytucji, jaką stworzyła demokracja. Do istnienia partii przywykliśmy, nie pamiętamy już innej polityki. Ale gdy rozwinęły się one w XIX w., wzbudziły osłupienie. Elity były przerażone, tak ordynarnej prywaty polityka jeszcze nie znała. Wcześniej bano się, że konsekwencją powszechnego prawa wyborczego będzie triumf ignorancji mas. Okazało się jednak, że władzę nad demokracją przejęły nie masy, lecz partie. Bezwzględne struktury skupione na przejmowaniu stanowisk państwowych. Dla profitów oficjalnych i nieoficjalnych – dla pensji i dla korupcji. Władzę objęła nie ignorancja, lecz cynizm.

Polityka zawsze była brudna, ale nigdy ten brud nie ujawnił się w tak wielkim stężeniu. Zadziałała również skala. Nigdy państwo nie było tak wielkie. Nowa epoka stworzyła organizacyjne giganty, z wielkimi budżetami, z setkami tysięcy stanowisk do obsadzenia. I cała pula była teraz do wzięcia, wystarczyło wygrać wybory. Dlatego powstały partie polityczne. W teorii biły się o idee, w praktyce były spółkami zawiązanymi w celu zdobycia państwowych stanowisk. Tysiące ludzi jednoczyło się po to, aby całą pulę między siebie podzielić.

Państwo jako łup 
Najlepszy opis partii politycznych został sporządzony sto lat temu przez niemieckiego socjologa Maxa Webera.
...
Różnica między amerykańską partią z XIX a tą z XXI w. polega na tym, że kiedyś państwo prymitywnie okradali dyletanci, dziś jest elegancko łupione przez cyników z dyplomami Harvardu.
...
W każdej partii ideowcy są tylko fasadą, wabikiem dla wyborców i mediów. Trzon stanowią aparatczycy żądni korzyści.
...
Partie są chorobą, która toczy demokrację od samego początku. Chorobą nieuleczalną.
...
Bo partie to zaraza. Gangrena. Nie ma dobrych partii, są tylko złe albo bardzo złe. Powszechne prawa wyborcze stworzyły przestrzeń dla bezproduktywnego cynizmu. Za kilka wieków partia polityczna będzie opisywana jako jedna z większych pomyłek ludzkości.
dem1a.JPG dem2a.JPG dem3a.JPG

środa, 9 marca 2022

Alan Taylor - rozrost państwa

Do sierpnia 1914 roku rozsądny, przestrzegający prawa Anglik mógł przejść przez życie i prawie nie zauważyć istnienia państwa poza urzędem pocztowym i policjantem. Mógł żyć, gdzie chciał. Nie miał urzędowego numeru czy karty identyfikacyjnej. Mógł podróżować za granicę albo opuścić swój kraj na zawsze bez paszportu czy jakiegokolwiek urzędowego zezwolenia. Mógł wymienić pieniądze na każdą obcą walutę bez ograniczeń i limitów. Mógł nabywać dobra z każdego kraju na świecie na takich samych warunkach, na jakich kupował je w domu. Skoro o tym mowa – cudzoziemiec mógł spędzić życie w tym kraju bez zezwolenia i bez informowania o tym policji. Odmiennie niż w krajach europejskich na kontynencie, państwo nie wymagało od swoich obywateli służby wojskowej. Obywatel angielski mógł – jeśli chciał – zaciągnąć się do regularnej armii, marynarki lub rezerwy. Mógł także zignorować, jeśli tego chciał, wymagania obrony narodowej. Poważni posiadacze byli od czasu do czasu powoływani jako sędziowie przysięgli. Poza tym pomocą państwu służyli tylko ci, którzy chcieli […]. Pozostawiało ono dorosłych obywateli samym sobie.

-- brytyjski historyk

środa, 2 lutego 2022

Leszek Kołakowski - Czym jest socjalizm?

Czym jest socjalizm?
Powiemy wam, czym jest socjalizm. Ale najpierw powiemy, czym nie jest. A na tę sprawę mieliśmy kiedyś zupełnie inny pogląd niż obecnie.
Otóż: socjalizm nie jest
– społeczeństwem, gdzie pewien człowiek, który nie popełnił przestępstwa, czeka w domu na przyjście policji;
– społeczeństwem, gdzie jest przestępstwem być bratem, siostrą, żoną lub synem przestępcy;
– społeczeństwem, gdzie pewien człowiek jest nieszczęśliwy, ponieważ mówi to, co myśli, a inny jest nieszczęśliwy, ponieważ nie mówi tego, co myśli;
– społeczeństwem, gdzie pewien człowiek żyje lepiej, ponieważ nie myśli w ogóle;
– społeczeństwem, gdzie pewien człowiek jest nieszczęśliwy, ponieważ jest Żydem, a inny czuje się lepiej, ponieważ nim nie jest;
– państwem, którego żołnierze pierwsi wstępują na ziemię innego kraju;
– państwem, w którym ktoś żyje lepiej, ponieważ wychwala przywódców państwa;
– państwem, w którym ktoś jest skazany bez sądu;
– społeczeństwem, którego kierownicy mianują sami siebie na swoje stanowiska;
– społeczeństwem, gdzie dziesięć osób mieszka w jednym pokoju;
– społeczeństwem, gdzie są analfabeci i epidemie dżumy;
– państwem, z którego nie można wyjechać;
– państwem, gdzie jest więcej szpiegów niż pielęgniarek i więcej miejsc w więzieniach niż w szpitalach;
– państwem, gdzie ilość urzędników rośnie szybciej niż liczba robotników;
– państwem, gdzie jest się zmuszanym do kłamstwa;

środa, 5 stycznia 2022

Wojciech Maziarski - O tym, jak bardzo niebezpieczne jest państwo

Wolność przetrwała w Polsce w tych dziedzinach i instytucjach, które udało się po 1989 r. wyrwać spod kontroli państwa. Natomiast tam, gdzie państwo zachowało wpływy, dziś panoszy się PiS-owski zamordyzm
Przez blisko pół wieku panowania realnego socjalizmu w Europie Środkowo--Wschodniej tutejsze społeczeństwa próbowały ucywilizować ten ustrój. Wielu ludziom długo wydawało się, że możliwy jest socjalizm z ludzką twarzą, że trzeba go po prostu zdemokratyzować, wmontować weń samorządność pracowniczą i obywatelską. Wznoszono hasło: "Socjalizm tak, wypaczenia nie". W końcu jednak niedoszli reformatorzy socjalizmu dali za wygraną, uznając, że - jak śpiewał Młynarski - z tych puzzli innego obrazka nie da się ułożyć.

Od upadku komunizmu minęło ćwierć wieku. W dojrzałość wkroczyło pokolenie niepamiętające tamtej epoki. Jego przedstawiciele często są dziś przekonani, że jedynym źródłem nieszczęść w tamtych czasach były sowieckie oddziały, które wkraczały do buntujących się krajów. I że dziś, gdy nie ma już tej groźby, można wrócić do utopii socjalizmu z ludzką twarzą.
 

środa, 17 listopada 2021

Wojciech Mazurkiewicz - Elementarz manipulacji

  1. Wszyscy są równi wobec prawa, ale niektóre grupy można uprzywilejować.
  2. Kobiety są równe mężczyznom, ale należy stworzyć odpowiednie ustawodawstwo, aby mogły im dorównać.
  3. Płeć nie powinna być kryterium przy zatrudnianiu pracownika. Pracodawca musi jednak zatrudnić określoną ilość osób danej płci.
  4. Popieranie wolności słowa nie przeszkadza w pozywaniu do sądu ludzi o przeciwnych poglądach. Jest to tłumaczone „mową nienawiści”.
  5. Zakaz mowy nienawiści nie chroni katolików. Wtedy jest to wolność artystyczna.
  6. Dyskryminacja jest zła, chyba że dyskryminowany jest białym i heteroseksualnym mężczyzną. Wtedy nazywamy to dyskryminacją pozytywną.
  7. Kobiety zarabiają mniej od mężczyzn za dokładnie tę samą pracę. Mimo to chciwi kapitaliści wolą dokładać do interesu i zatrudniać mężczyzn. Oba zjawiska należy zwalczyć.
  8. Wolność osobista nie dotyczy możliwości swobodnego dysponowania własnym majątkiem.
  9. Żeby móc pracować, trzeba mieć pozwolenie.
  10. Ubóstwo da się znieść ustawą.
  11. Istnieje kilkadziesiąt płci.
  12. To czego nie lubimy powinno być zakazane. To co lubimy powinno być finansowane z pieniędzy podatników.
  13. Bojkotujemy Kościół katolicki za dyskryminowanie kobiet i homoseksualistów. Wzywamy do tolerancji wobec muzułmanów, u których ww grupy nie mają prawie żadnych praw.
  14. Obleśne i pełne wyuzdania parady równości, manify, marsze szmat mają za zadanie pokazać społeczeństwu, że ich uczestnicy są normalnymi ludźmi.
  15. Rozbieranie się na przed kamerą to seksizm. Robienie tego samego na ulicy to walka o prawa człowieka.
  16. Aborcja powinna być legalna na życzenie. Danie klapsa dziecku powinno być przestępstwem.
  17. Jeśli socjalistyczne rozwiązania nie działają, to winny jest kapitalizm.
  18. Wymarzonym ustrojem jest ten, który doprowadził już do śmierci milionów ludzi.
  19. Prezentowanie niektórych rzetelnych statystyk, danych naukowych i faktów historycznych to rasizm.
  20. Ale powielanie oświeceniowych i pozbawionych naukowych podstaw kłamstw o historii Kościoła katolickiego to racjonalizm.
  21. Ludzie są wystarczająco kompetentni, aby wybierać władzę, ale nie są kompetentni, aby decydować o własnym ubezpieczeniu.
http://niezalezna.pl/54329-elementarz-manipulacji-w-jaki-sposob-sprzedaja-klamstwa-nam-wszystkim
http://staraprawda.com/

środa, 22 września 2021

Indie - marnotrastwo wody

Indie spragnione czystej wody
Delhi traci wodę na kolosalną skalę: przez pęknięcia w starych przerdzewiałych rurach, przez nielegalne podłączenia i dziury, które wiercą zdesperowani biedacy, ucieka ponad 40 proc. wody stolicy.

W innych miastach nie jest lepiej. W Bombaju rozpoczęto wprawdzie niedawno pilotażowy program wykrywania wycieków w wodociągach za pomocą georadarów, ale często efekty można by osiągnąć tańszymi metodami. Takimi choćby jak podniesienie słuchawki telefonu. Jeden z mieszkańców Hyderabadu złożył skargę do miejskiego przedsiębiorstwa wodociągów, że woda z pękniętej rury od dwóch tygodni zalewa ulicę koło jego domu i nikt z tym nic nie robi. – Próbowałem dodzwonić się do wodociągów, ale od 10 dni nikt tam nie podnosi słuchawki – mówi. A woda jak się lała, tak się leje.

Marie-Helene Zerah, autorka książki „Woda – niepewne zaopatrzenie w Delhi”, wyliczyła, że w latach 90. nieprzewidywalność dostaw wody kosztowała stolicę Indii 3 mld rupii, czyli ok. 190 mln zł. – Od tamtej pory sytuacja tylko się pogorszyła – mówi. Podczas gdy mieszkańcy slumsów walczą o każdy litr, hinduska klasa średnia marnuje wodę na lewo i prawo. Ponieważ woda jest dostępna tylko od czasu do czasu, łapią jej do zbiorników więcej, niż im tak naprawdę potrzeba. Potem tę niezużytą wylewają, żeby na jej miejsce nalać świeżej, zwłaszcza że woda z wodociągu kosztuje tyle co nic. To stąd średnie zużycie wody w Delhi na mieszkańca wynosi aż 240 l dziennie – ponad 86 proc. więcej, niż zużywa przeciętny Niemiec czy Holender.

Północne Indie nie są regionami, gdzie tradycyjnie uprawia się ryż, a jednak przez ostatnie 30 lat tam właśnie przenoszą się uprawy. Ryż wymaga dużych ilości wody, których w tych częściach kraju brakuje – mówi Bharat Sharma z International Water Management Institute w New Delhi. Zamiast ryżu czy trzciny cukrowej w suchych regionach kraju powinno się uprawiać rośliny dające więcej crop per drop, czyli „zbioru na kroplę”.

Jak na razie jednak częstym widokiem są pozalewane pola, choć nawet ryż nie wymaga aż tyle wody. To, co umożliwia takie marnotrawstwo, to subsydiowana albo wręcz darmowa energia elektryczna: rolnicy wykorzystują ją, by do woli pompować wodę gruntową, której wydobycia prawo praktycznie nie ogranicza. Aż 70 proc. irygowanych pól w Indiach nawadnianych jest właśnie w ten sposób. Cały kraj ssie wodę z ziemi do tego stopnia, że poziom wód gruntowych w niektórych częściach Indii obniża się o ponad metr rocznie. W Bangalore, aby trafić na wodę, trzeba już miejscami kopać studnie o głębokości ponad 300 m.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1510230,1,indie-spragione-czystej-wody.read

środa, 2 czerwca 2021

Francja - przymusowa edukacja

Rothbard o przymusie szkolnym.

Obowiązek szkolny we Francji, podobnie jak zasadniczą służbę wojskową, zapoczątkowała rewolucja. Konstytucja z 1791 r. wprowadziła powszechny przymus edukacyjny na poziomie podstawowym. Początkowo rząd nie był w stanie całkowicie urzeczywistnić tych postanowień, ale starał się, jak mógł. W 1793 r. Konwent Narodowy orzekł, że język francuski ma być jedynym językiem „republiki, jednej i niepodzielnej”. Niewiele z tego zrealizowano, aż do czasu nadejścia Napoleona, który wprowadził powszechny system edukacji państwowej. Wszystkie szkoły – czy to publiczne, czy nominalnie prywatne – poddano ścisłej kontroli rządu. W systemie tym dominował Uniwersytet Francuski, który założono, aby zapewnić ujednolicenie i kontrolę nad całą oświatą we Francji. Jego czołowych przedstawicieli mianował Napoleon i nikomu nie wolno było otworzyć nowej szkoły lub nauczać w szkole publicznej, jeśli nie otrzymał licencji tego uniwersytetu. W ten sposób, na mocy prawa z 1806 r., Napoleon zapewnił państwu monopol na nauczanie. Kadra nauczycielska szkół publicznych musiała ukończyć szkoły prowadzone przez państwo. Wszystkim szkołom nakazano, aby podstawą ich nauczania była lojalność wobec głowy państwa i posłuszeństwo postanowieniom Uniwersytetu. Z powodu braku funduszy nie udało się narzucić systemu szkół publicznych wszystkim obywatelom. Pod koniec epoki napoleońskiej mniej niż połowa francuskich dzieci uczęszczała do szkół publicznych, zaś reszta przeważnie do szkół katolickich. Natomiast szkoły prywatne zostały objęte państwowymi regulacjami i zobowiązane do nauczania patriotyzmu w imieniu rządzących. Wraz z restauracją Burbonów system napoleoński w dużym stopniu rozwiązano, a edukacja we Francji stała się głównie domeną Kościoła katolickiego. Po rewolucji z 1830 r. minister Guizot rozpoczął prace nad przywróceniem jej władzy państwa ustawą z 1833 r. Nie wprowadzono jednak obowiązku szkolnego, a szkoły prywatne pozostawiono w spokoju z wyjątkiem istotnego wymogu, by wszystkie instytucje edukacyjne nauczały „pokoju wewnętrznego i społecznego”. Całkowitą swobodę szkołom prywatnym zwrócono na mocy prawa Falloux, wprowadzonego w 1850 r. Tak więc, wyłączając okres rewolucyjny i napoleoński, edukacja francuska była wolna aż do drugiej połowy XIX w. Tak jak pruski absolutyzm nabrał impetu wskutek porażki zadanej przez Napoleona, podobnie francuski system przymusu inspirowany był zwycięstwem Prus w 1871 r. Z racji tego, że pruskie zwycięstwa postrzegano jako sukcesy armii i nauczycieli, Francja – wiedziona pragnieniem zemsty (revanche) – jęła zmieniać swoje instytucje na sposób pruski. Mocą ustaw z 1882 i 1889 r. wprowadzono powszechny pobór do wojska, wzorowany na modelu pruskim. Liderem nowej polityki był minister Jules Ferry. Był on głównym orędownikiem agresywnego imperializmu i podbojów kolonialnych. W tym okresie dokonano agresji w Afryce Północnej i Zachodniej oraz w Indochinach. Z chęci uzyskania militarnej revanche zaczęto domagać się przymusowej edukacji. Jak ujął to ówczesny czołowy polityk Gambetta: „Ostatnią wojnę wygrał pruski nauczyciel, toteż kolejną musi zwyciężyć francuski”. W związku z tym stanowczo żądano objęcia systemem szkolnym każdego francuskiego dziecka w celu szkolenia obywatelskiego. Pojawiły się też głosy, by poprzez obowiązek szkolny zaszczepiać dzieciom idee republikanizmu oraz uodparniać je na pokusy przywrócenia monarchii. W rezultacie Ferry, mocą praw wydanych w 1881 r. i 1882 r., uczynił francuską edukację przymusową. Szkoły prywatne zachowały swą wolność jedynie nominalnie, ponieważ mocno je ograniczono wskutek nakazu rozwiązania zakonu jezuitów – który prowadził we Francji wiele szkół prywatnych – i wydalenia go z kraju. Ponadto prawa te zlikwidowały szereg zakonów nieposiadających formalnej „autoryzacji” państwa oraz zakazały ich członkom prowadzenie szkół. Obowiązkiem szkolnym objęto wszystkie dzieci pomiędzy szóstym a trzynastym rokiem życia. Skutkiem nowego reżimu była całkowita dominacja państwa nad szkołami prywatnymi, jako że placówki niedotknięte antykatolickimi przepisami musiały podporządkować się zasadzie, iż „zakładanie szkół prywatnych bez zgody ministra jest zabronione, a ich zamknięcia można dokonać na mocy zwykłego rozporządzenia”52. Istnienie prywatnych szkół średnich poważnie ograniczono ustawami Waldecka-Rousseau z 1901 r. i Combesa z 1904 r., które zlikwidowały we Francji wszystkie tego typu placówki o charakterze religijnym.

środa, 26 maja 2021

Historia programów socjalnych w Wielkiej Brytanii

Narodowe programy o charakterze socjalnym, najwcześniej wprowadziły kraje autorytarne (nieparlamentarne): Niemcy, Austria, Finlandia oraz Szwecja. A właśnie w systemach nieparlamentarnych elity polityczne borykały się z brakiem poparcia dla swojej władzy. Poparcie dla władzy w tych krajach mogło nadejść tylko poprzez wprowadzenie polityki socjalnej. Systemy demokratyczne wprowadzały systemy socjalne później: Francja, Belgia, Holandia, Norwegia oraz Wielka Brytania. Do roku 1900 w systemach nieparlamentarnych wprowadzono siedem razy więcej obowiązkowych programów socjalnych niż w demokracjach parlamentarnych.

Dynamika państwa socjalnego w Wielkiej Brytanii w latach 1790-2008  

http://www.old.pafere.org/userfiles/file/magister%202011/jaroslaw_kantorowicz.pdf

środa, 21 kwietnia 2021

Jakub Bożydar Wiśniowski - Dwadzieścia jeden powodów, dla których etatyzm jest radykalną i radykalnie niespójną teorią

Po napotkaniu twierdzenia, że pewne stanowisko nieetatystyczne (np. anarchokapitalizm) jest praktycznie niebezpieczne z uwagi na swój radykalny charakter, warto wskazać na rażący radykalizm każdej formy etatyzmu. Następnie, po zasugerowaniu, że to nie radykalizm danej teorii stanowi jej problem, jeszcze bardziej warto wskazać, że etatyzm jest teorią nie tylko radykalną, ale też radykalną w swej niespójności. Wydaje się to odpowiednim opisaniem stanowiska, które twierdzi, między innymi, że:

1. Jedynym pewnym sposobem obrony przed agresją, przemocą i przymusem jest podporządkowanie się ogromnemu, monopolistycznemu aparatowi agresji, przemocy i przymusu.

2. Jedynym pewnym sposobem obrony swoich praw własności jest podporządkowanie się przymusowemu podmiotowi którego reprezentanci nie posiadają żadnego z aktywów składających się na ten podmiot, a mimo to przypisują sobie prawo wywłaszczenia dowolnego prywatnego właściciela dla celów, których wartość i użyteczność wyceniają wyłącznie oni sami.

3. Gospodarka wolnorynkowa, której uczestnicy – chcąc prosperować – muszą zaopatrywać się wzajemnie w produktywne dobra i usługi, a także ponosić pełną odpowiedzialność za swoje potencjalne niepowodzenia, może przetrwać wyłącznie wtedy, gdy podda się ją regulacji monopolistycznej grupy osób bezproduktywnych, które zawsze mogą obciążyć osoby produktywne kosztami swoich błędów i porażek.

środa, 14 kwietnia 2021

Umowa Społeczna

§ 1

Zrzeknę się na rzecz Rządu pewnego procentu mojej własności. Rząd będzie ustalał wielkość tego procentu i może być on liczony od moich dochodów, wartości moich nieruchomości, wartości moich zakupów, czy używając dowolnych innych kryteriów, które Rząd sam wybierze, oraz będzie mógł je w dowolnej chwili zmienić. Aby pomóc Rządowi w określeniu tego procentu, będę używał nadanych przez Rząd numerów identyfikacyjnych.

§ 2

Ograniczę swoje zachowania tylko do takich, jakie określi Rząd, będę konsumował tylko te substancje, na które Rząd zezwoli, ograniczę swe czynności seksualne tylko do takich, na które pozwala Rząd, porzucę wierzenia religijne, które są sprzeczne z rządowym określeniem poprawności. Będę korzystał ze swojej własności tylko w sposób określony przez Rząd.

§ 3

Na żądanie, zrzeknę się swej wolności na czas, który określi Rząd. Podczas tego czasu będę służył Rządowi w dowolny sposób, wliczając w to służbę wojskową, w której będzie wymagać się, abym zabijał, albo poświęcił własne życie.

§ 4

Rząd pozwoli mi na poszukiwanie pracy, pod warunkiem poddania się ograniczeniom, które sam określi. Ograniczenia te mogą utrudnić mi wybór zawodu, czy wyeliminować stawki płacowe, na które się zgodzę.

§ 5

W rewanżu za to wszystko, Rząd zaoferuje mi pewne usługi. Rząd określi naturę tych usług i będą one mogły zostać w dowolnej chwili zmienione. Rząd może próbować bronić mojego życia i własności, ale nie może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, gdy mu się to nie uda. Rząd może zabronić mi obrony własnego życia lub własności.

§ 6

Rząd określi, czy mogę wybierać określonych urzędników i na jakich kandydatów będę mógł głosować. Wpływ mojego głosu jest odwrotnie proporcjonalny do ilości głosujących i pojmuję, że zazwyczaj będzie znikomy. Zgadzam się nie pociągać do odpowiedzialności żadnych urzędników za działania wbrew moim interesom, czy złamanie obietnic, nawet jeśli te obietnice miały wpływ na moje głosowanie.

§ 7

Zgadzam się, że Rząd może w dowolnej chwili zmienić powyższe warunki i pociągnąć mnie do odpowiedzialności, jeśli ich nie spełnię. Rząd może wejść, przeszukać i zająć mój dom oraz inną własność bez mej zgody czy wiedzy, aby zapewnić wypełnianie tych warunków, oraz że Rząd może w dowolnej chwili skonfiskować moją własność, uwięzić mnie albo zabić, zachowując kompletną bezkarność.

Podpis nie jest wymagany. Samo istnienie oznacza zgodę na warunki tej umowy.

Autor: Joseph Knight, zmodyfikował: Mike Blessing (przetłumaczył Maciej Miąsik)
http://www.miasik.net/articles/umowa.html

środa, 16 grudnia 2020

Amerykańska służba zdrowia

Do mniej więcej późnych lat 60-tych Amerykanie wydawali tylko odrobinę więcej jako procent PKB na służbę zdrowia niż inne kraje, a z np. Kanadą szli łeb w łeb.

W 1943 roku wydarzyło się coś, co przez niektórych ekonomistów określane jest mianem "Pearl Harbor amerykańskiej służby zdrowia". Mowa o ustawach Wagnera-Murraya-Dingella, które swoją drogą nigdy nie zostały poddane pod głosowanie w Kongresie. Specjalnie na użytek tego wątku przetłumaczyłem spory kawałek bardzo ciekawego wpisu na ten temat zamieszczonego na blogu Stephena M. Perle'a. 

W przeciwieństwie do rzeczywistego ataku na Pearl Harbor z 7 grudnia 1941 roku, "Pearl Harbor" w służbie zdrowia, które miało miejsce dwa lata później, nie trafiło na czołówki gazet, nie zostało podniesione przez prezydenta Roosevelta na żadnej z sesji Kongresu i nie spowodowało masowych zgonów i zniszczeń. W rzeczywistości jedynie garstka ludzi była świadoma tego, co zaszło w systemie opieki zdrowotnej 26 października 1943 roku. Niemniej jednak podobnie jak prawdziwe Pearl Harbor, tamte wydarzenia okazały się katastrofalne w skutkach. Zmieniły fundamentalnie i nieodwracalnie na gorsze kierunek, w którym będzie podążać amerykańska służba zdrowia przez najbliższe 66 lat.

środa, 27 listopada 2019

Jane Jacobs - Śmierć i życie wielkich miast Ameryki


Książka o porażkach centralnego planowania miast w Ameryce:

Wydana po raz pierwszy w 1961 r. książka Jane Jacobs, "Śmierć i życie wielkich miast Ameryki" (przeł. Łukasz Mojsak, Centrum Architektury, Warszawa 2014).

„Istnieje pewien sentymentalny mit, według którego zgromadzenie wystarczających środków – mowa zwykle o 100 miliardach dolarów – pozwoliłaby w ciągu dekady postawić na nogi wszystkie podupadłe dzielnice oraz zapobiec degeneracji rozległych, jednolicie szarych połaci miast położonych jeszcze do niedawna w strefie podmiejskiej. Miałoby to również zatrzymać odpływ klasy średniej, a tym samym pieniądze z jej podatków, a może zaradzić nawet problemom komunikacyjnym.

Spójrzmy jednak na to co powstało za pierwsze przeznaczone na ten cel miliardy. Osiedla dla najuboższych, które stają się jeszcze gorszymi ogniskami przestępczości, wandalizmu i społecznego marazmu niż slumsy, które miały zastąpić. Osiedla dla klasy średniej będące arcydziełami nudy i przeregulowania, szczelnie odcięte od miejskiej ikry. Luksusowe osiedla, które swoją niedorzeczność z różnym skutkiem nadrabiają jałową krzykliwością. Centra kultury, gdzie nie może utrzymać się porządna księgarnia. Centra wielofunkcyjne, które nie przyciągają nikogo oprócz bezdomnych dysponujących węższym niż inni wachlarzem miejsc do przesiadywania. Centra handlowe, które są pozbawionymi polotu imitacjami sieciowego handlu z przedmieścia. Ciągi spacerowe wiodące znikąd donikąd, nietknięte stopami spacerowiczów. Autostrady patroszące wielkie miasta. To nie jest odnowa miast, to ich pustoszenie!