Jak pisano plan Balcerowiczowi
Projekt Sachsa-Liptona przejdzie do historii pod nazwą „terapii szokowej" lub też „Big Bank Approach". Polska i Węgry miały być pierwszymi państwami komunistycznymi, laboratoriami dla tejże, niesprawdzonej jeszcze kuracji.
Jeffrey Sachs zauroczył Leszka Balcerowicza (z prawej). Zrobił za to fatalne wrażenie na Tadeuszu Mazowieckim (z lewej). Na zdjęciu posiedzenie rządu, 18 września 1989 roku
Paweł Zyzak
Inwestorów, poza brakiem stabilności politycznej i złymi doświadczeniami, odstraszały od polskiego rynku strajki. Wiosną i latem 1989 roku wybuchały wciąż w różnych miejscach Polski. (...)
Nikt w to, że rząd Mazowieckiego będzie kontynuował „reformę", nie wątpił. Otwartą pozostawała tylko kwestia, jak ją przeprowadzi. Czynniki zachodnie chciały mieć naturalnie wpływ na modus operandi gabinetu. Środowiska finansowe potrzebowały swego rodzaju gwarancji. W pierwszych tygodniach jego funkcjonowania, do Polski przybyły dziesiątki ważnych „branżowych" figur. Zatrzymywały się w warszawskich hotelach Marriott i Victoria lub wędrowały dalej na północ, do Gdańska.
(...) We wrześniu w Polsce bawił mało jeszcze komu znany naukowiec, Jeffrey Sachs. Wkrótce wpływy Sachsa na bieg rzeczy w Polsce przerosły możliwości jakiegokolwiek amerykańskiego polityka.
Na razie nie porażał doświadczeniem życiowym i zawodowym. Miał dopiero 35 lat. O anonimowym zupełnie wykładowcy z Harvard University, nawet dla oczytanych w zachodniej myśli ekonomicznej Polaków, prasa amerykańska pisała, że jest on „znany z osiągnięć w Ameryce Łacińskiej". Jednakże o sukcesach tych mało wiedziano, nawet w owej łacińskiej Ameryce. Najwięcej orientowano się w Boliwii, gdzie koncepcje Sachsa rzeczywiście wypróbowano i gdzie – jak mówią znawcy – Sachs „nie osiągnął żadnego sukcesu, a wręcz przeciwnie".
Sachs bawił w Polsce już któryś raz z rzędu. Zanim przyjechał po raz pierwszy, zimą 1988 roku, kontakty z nim utrzymywał już oficer rezydentury PRL w Waszyngtonie, o pseudonimie Aleks. Sprawie nadano kryptonim „Slip". Sachs zwierzył się pewnego razu „Aleksowi", że chętnie „by współpracował" z Polakami. Wyjawił mu ochotę wyprawy do PRL z odczytem seminaryjnym lub w ramach misji Banku Światowego. „Aleks" zgadywał, że Sachs nie jest Żydem, bo na takiego nie wygląda, poza tym jest dość wpływowy.
„Sądzę, że jest naukowcem o zacięciu politologa. Może być dość powierzchowny w szczegółach. Lubi popisywać się – zanotował „Aleks".
Po śladach rezydentury stąpało Ministerstwo Finansów PRL. Jeszcze przed nastaniem nowego 1989 roku z Sachsem rozmawiał radca finansowy ambasady Krzysztof Krowacki. Krowacki poinformował ministerstwo, iż koncepcje Sachsa znajdują posłuch wśród demokratów oraz „staffie badawczym MFW oraz Banku Światowego". Republikanie i koła bankowe traktują naukowca z przymrużeniem oka, tytułując jego koncepcje „kontrowersyjnymi". (...)
Sachs obiecał zorganizować sobie na własną rękę „wsparcie finansowe dla swej działalności", ale postawił warunek, że równolegle chciałby „radzić" „Solidarności". Zasugerował władzom PRL pośpiech, gdyż do współpracy zaprosiły go także rządy... Ekwadoru i Jamajki. Poza tym od czterech lat pozostaje na żołdzie doradczym rządu Boliwii. Krowacki radził zwierzchnikom „wynająć" Sachsa dla Departamentu Zagranicznego Ministerstwa Finansów, bo reprezentując pogląd o konieczności rozwiązywania problemów zadłużenia w oparciu o współpracę z MFW, może mieć korzystny wpływ na poglądy „Solidarności".