środa, 1 czerwca 2022

Johan Wolfgang Goethe - O wielkości Niemiec

W tym roku przypada 255 rocznica urodzin Johana Wolfganga Goethego, największego spośród wszystkich niemieckich pisarzy i poetów oraz jednego z gigantów światowej literatury. W swoich poglądach politycznych był sumiennym, klasycznym liberałem, głoszącym, że wolny handel i niezakłócona wymiana kulturowa są kluczem do prawdziwej integracji zarówno narodu jak i narodów. Niestrudzenie orędował przeciwko ekspansji, centralizacji i unifikacji rządu wyznając pogląd, że owe trendy jedynie szkodzą pomyślności i utrudniają autentyczny rozwój kultury.

Urodził się w wolnym cesarskim mieście – Frankfurcie nad Menem – rodzinie z klasy średniej. Studiował prawo w Lipsku i Strassburgu. Po otrzymaniu doktoratu i krótkiej praktyce rozpoczął karierę którą można określić jako nieustające pasmo sukcesów. Będąc poetą, dramaturgiem, nowelistą, lirykiem, artystą i znawcą architektury, sztuki, literatury, muzyki, przyrody, przyrodnikiem oraz studentem medycyny, botaniki, morfologii i optyki, Goethe do dziś, przynajmniej w Niemczech, definiuje pojęcie geniusza ze spuścizną liczącą ponad sześćdziesiąt tomów.
W roku 1775 na zaproszenie Księcia Karola Augusta von Saxe-Weimar Goethe odwiedził Weimar, gdzie pozostał do śmierci w roku 1832. Jednakże często wyjeżdżał z Weimaru aby podróżować po całych Niemczech, Szwajcarii, Włoszech i Francji. Nie ulega wątpliwości, że to podczas tych podróży utwierdził się w swoich poglądach politycznych.
Od roku 1648 a. do wojen Napoleońskich, Niemcy składały się z 234 krajów, 51 wolnych miast i około 1500 pryncypatów (manors). W tym gąszczu politycznie niezależnych bytów, tylko Austria liczyła się za wielką potęgę, i tylko Prusy, Bawaria, Saksonia oraz Księstwo Hanoweru mogły uchodzić za większych graczy na arenie politycznej. Księstwo Sasko-Weimarskie było jednym z mniejszych i uboższych krajów, składającym się z ledwie kilkudziesięciu wiosek i małych miasteczek. W następstwie klęski Napoleona – Po Kongresie Wiedeńskim w 1815, liczba terytoriów politycznie niezależnych zmniejszyła się do trzydziestu jeden. Dzięki pokrewieństwu władcy Sasko-Weimarskiego z panującą w Rosji dynastią, księstwo powiększyło się o jedną trzecią (do wielkości równej w przybliżeniu powierzchni stanu Rhode Island) (ok. 3 tys. km2. – przyp. tłum), i zmieniło nazwę na Wielkie Księstwo Sasko-Weimarso-Eisenachskie. Nadal jednak pozostawało jednym z mniejszych, biedniejszych i mało liczących się bytów politycznych.


Gdy Goethe przybył do księstwa, jego stolica, Weimar była miasteczkiem liczącym mniej niż 6000 mieszkańców. W chwili jego śmierci w 1832 liczba mieszkańców wzrosła ledwo do 10000. Goethe pojawił się w Weimarze jako faworyt Karola Augusta i grał rolę najbliższego doradcy aż do śmierci Księcia w 1828. Karol August i Goethe razem jeździli konno, razem polowali, razem brali udział w libacjach. Już w rok po przybyciu do Weimaru Goethe został mianowany przez Karola Augusta członkiem jego czteroosobowej Tajnej Rady, stając się drugim najlepiej opłacanym dworzaninem (z dość skromną pensją wynoszącą 1200 Talarów rocznie).
Jako zausznik Karola Augusta, Goethe został uszlachcony przez Cesarza Józefa II. W różnych okresach obowiązki Goethego jako członka Tajnej Rady związane były z nadzorem nad sześciusetosobową armią księstwa (zmniejszył jej wielkość do 293 osób), budową dróg i kopalni, zarządzaniem finansami (zmniejszył podatki), działalnością w nadwornym teatrze oraz kuratelą nad pobliskim uniwersytetem w Jenie, który mógł poszczycić się posiadaniem takich wykładowców jak Hegel, Fichte, Shelling, Schiller, Humboldt czy bracia Schlegelowie.
Już gdy osiedlił się w Weimarze, Goethe cieszył się uznaniem w całych Niemczech, jednak jego sława w kolejnych latach nieustannie rosła. Każdy zabiegał o jego przyjaźń, niezależnie od tego, czy Goethe podróżował, czy też przebywał w Weimarze. Do jego wielbicieli, należeli Johann Gottfried Herder, Alexandra i Wilhelm von Humboldt, Madame de Stael, Friedrich von Schiller, Feliks Mendelssohn, Ludwik van Beethoven, Freiherr von Stein, cesarzowa Austrii Maria Ludwika, nawet Napoleon. W rzeczy samej, w ostatniej dekadzie życia, on sam i Weimar stały się synonimami niemieckiej kultury. Weimar i rezydencja Goethego stały się obiektami istnych pielgrzymek niemieckiej Bildungsbürgertum (wykształconej burżuazji).
To właśnie w tej ostatniej fazie życia, Goethe podczas rozmowy zapisanej przez jednego ze swoich wielbicieli, Johanna Petera Eckermanna (1), zrobił kilka cytowanych poniżej uwag dotyczących związków między politycznym partykularyzmem (Kleinstaaterei) a kulturą. W czasie gdy poczynił te uwagi, 23 października 1828 roku, w Niemczech nasilały się sympatie demokratyczne i nacjonalistyczne – skutek Rewolucji Francuskiej oraz następującej po niej epoki Napoleońskiej. Większość niemieckich liberałów stała się demokratami i rzecznikami zjednoczonego państwa niemieckiego.
Jako liberał, Goethe, w swoich poglądach przeważnie odosobniony, rozważnie i stanowczo trzymał się z daleka od takiego wypaczenia idei liberalnych. Według niego, demokracja dla mas była nie do pogodzenia z wolnością. „Prawodawcy i rewolucjoniści, którzy obiecują zarówno równość jak i wolność” pisał w swoich Maximen und Reflexionen, „są albo psychopatami albo szarlatanami.” A polityczna centralizacja, jak wyjaśniał w rozmowie z Eckermannem, będzie tylko prowadzić do zniszczenia kultury: „Nie obawiam się, że Niemcy nie będą zjednoczone; wystarczy nam to co oferują nasze wspaniałe drogi i kolej żelazna jutra. Albowiem Niemcy są już zjednoczone, w ich patriotyzmie i przeciwstawianiu się wrogom zewnętrznym. Są zjednoczone, ponieważ niemiecki Talar i niemiecki Grosz mają taką sama wartość w całym Cesarstwie, ponieważ mogę przewieźć własną walizkę przez wszystkie trzydzieści sześć krajów nie będąc zmuszonym do jej otwarcia. Są zjednoczone, ponieważ moje municypalne świadectwo rezydenta Weimaru wszędzie jest akceptowane na równi z paszportami obywateli potężnych zagranicznych sąsiadów. Co się tyczy państw niemieckich to nie ma mowy o jakiejś zagranicy. Niemcy są zjednoczone w miarach i wagach, w handlu i podróżach, i w setkach podobnych spraw, których ani nie mogę, ani nie chcę już wymieniać.”
I, dalej: „Ale myli się ten, kto myśli, że zjednoczenie Niemiec powinno przejawić się w formie pojedynczej olbrzymiej stolicy, i że takie wielkie miasto mogło by oddać jakieś korzyści masom tak jak może je dać kilku wybitnym jednostkom.”
I, dalej:
„Porównywano państwo do żyjącego organizmu składającego się z wielu części, gdzie stolica byłaby sercem, które zapewnia życie i sprawność swoim bliższym oraz dalszym sąsiadom. Jednak, gdy któraś część ciała znajdzie się daleko od serca, wówczas, życiodajny strumień stanie się coraz słabszy i słabszy. Pewien sumienny Francuz, chyba Daupin, wyrysował kiedyś mapę stanu kultury we Francji, zaznaczając wyższy lub niższy poziom oświecenia poszczególnych ‘Departamentów’ jaśniejszym lub ciemniejszym kolorem. Odkryliśmy, że szczególnie w południowych prowincjach, daleko od stolicy, niektóre ‘Departamenty’ były zupełnie czarne, co oznaczało kulturalną noc. Czy mogło by się to zdarzyć, gdyby czarowna Francja zamiast jednego miała dziesięć centrów, a każde promieniowałoby światłem i życiem?”
I, dalej:
„To co czyni Niemcy wielkimi to ich godna podziwu powszechna kultura, która równomiernie przenika wszystkie części Cesarstwa. A czyż jej źródłem nie są owe rozliczne rezydencje książąt, w których można znaleźć jej nosicieli i protektorów? Proszę sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby Niemcy przez wielki miały tylko dwie stolice Wiedeń i Berlin, czy nawet tylko jedną. Doprawdy zastanawiam się, gdzie byłaby wtedy niemiecka kultura i powszechny dobrobyt, który jej towarzyszy?”
I, dalej:
„Niemcy mają dwadzieścia uniwersytetów rozproszonych po całym Cesarstwie, ponad setkę bibliotek publicznych i podobną liczbę galerii sztuki oraz muzeów przyrodniczych; albowiem każdy książę chce przyciągnąć do siebie jak najwięcej piękna i dobra. Gimnazjów i szkół technicznych czy przemysłowych jest pod dostatkiem; wręcz trudno znaleźć w Niemczech wioskę bez własnej szkoły. Jakże inaczej jest we Francji!”
I, dalej:
„Ponadto, proszę się przyjrzeć niemieckim teatrom, których liczba przekroczyła już siedemdziesiąt, których nie można lekceważyć jako nośników i rzeczników wyższej edukacji. Uznanie dla muzyki i pieśni oraz ich wykonania nigdzie na świecie nie jest tak powszechne jak w Niemczech, co również nie jest bez znaczenia.”
I, dalej:
„Wreszcie miasta takie jak Drezno, Monachium, Stuttgard, Kassel, Brunszwik, Hannover czy im podobne; jakaż tkwi w nich energia – proszę pomyśleć o efekcie jaki wywierają na sąsiednie prowincje, i proszę się spytać samego siebie, czy dziś miałyby tą energię, gdyby przez długi czas nie były rezydencjami książąt.”
I, dalej:
„Frankfurt, Brema, Hamburg, Lubeka są potężne i wspaniałe, a ich wpływ na zamożność Niemiec jest nie do przecenienia. Czy byłyby tym czym są, gdyby utraciły niepodległość i zostały wcielone jako miasta prowincjonalne do jednego, olbrzymiego Cesarstwa Niemieckiego. Mam powody aby w to wątpić.”

O ile Niemcy zawsze czcili i nadal czczą Goethego jako swojego narodowego bohatera, to jednak pod koniec Zimnej Wojny nie chcieli pamiętać o jego radach. Również większość mieszkańców Europy nie posłuchała jego ostrzeżeń o niebezpieczeństwach politycznej centralizacji. Błyskotliwe uwagi Goethego o społecznych i politycznych fundamentach kultury, są równe aktualne dziś jak wtedy kiedy zostały napisane i nadal proszę się o naszą uwagę.

Hans-Hermann Hoppe
„Instytut Misesa Alabama” 2004-03-26

https://www.fijor.com/2004/03/26/goethe-o-wielkosci-niemiec/


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz