środa, 27 kwietnia 2022

Tomasz Gabiś - Uporządkowana anarchia

UPORZĄDKOWANA ANARCHIA

11.13.08

Zresztą nie możemy powrócić do przeszłości, spaliliśmy okręty; pozostaje nam tylko być mężnymi, cokolwiek miałoby z tego wyniknąć.
(Fryderyk Nietzsche)

Uporządkowana Anarchia to rezultat dewolucji i rozpadu struktur państwowo-politycznych (narodowych i ponadnarodowych). Na nowej „sfragmentyzowanej” mapie Europy i świata, zamiast dotychczasowych państw, pojawią się niezależne prowincje, regiony, kantony, ziemie, krainy, landy, „księstwa”, „baronie”, hrabstwa, wolne miasta, komuny i gminy, obszary zasiedlenia, autonomiczne strefy, wolne terytoria należące do klanów, szczepów, rodów, rodzin i jednostek, wspólnoty etnokulturalne, religijne i inne, bractwa, stowarzyszenia, fundacje, „cechy”, gildie, etniczne i kulturalne „kliki” posiadające własny język i własne networki, wspólnoty światopoglądowe, sekty etc. Dla uproszczenia wszystkie te terytorialne i nieterytorialne twory będę nazywał polis.
Paralelnie do rozpadu dużych organizmów państwowo-politycznych przebiega (re)prywatyzacja całej własności publicznej – w Uporządkowanej Anarchii nie istnieje władza nakładania podatków w jakiejkolwiek postaci, nie istnieją żadne formy dokonywanej przemocą redystrybucji zasobów, nie istnieje prawo publiczno-państwowe, nie istnieje monopol emisji pieniądza. Ponieważ UA powstaje po śmierci i poćwiartowaniu Lewiatana, czyli po upadku propagandowego mitu hobbesowskiego, że państwo jest konieczne po to, aby poddanym zapewnić bezpieczeństwo, wymiar sprawiedliwości jest w UA sprywatyzowany, bezpieczeństwo zapewniają prywatne policje, prywatne firmy ochroniarskie, oddziały najemników, grupy obrony cywilnej, lokalne ochotnicze milicje, patrole sąsiedzkie, wigilanci, prywatne armie na usługach towarzystw ubezpieczeniowych itp. Fundament UA stanowią: własność prywatna (poczynając od własności ciała i umysłu), wolne umowy i wolne wymiany. Jedyne granice, jakie istnieją w UA, to granice pokrywające się z granicami czyjejś własności.
W UA następuje rozpad, podział i transformacja wielkich konglomeratów medialnych, które dostosowane są do ram obecnego systemu i skorelowane z jego sferą publiczną i wielkimi państwowymi lub quasi-prywatnymi instytucjami edukacyjno-kulturalnymi. Ponieważ w UA przestrzeń publiczna dzieli się na wielość lokalnych, prywatnych „przestrzeni publicznych”, to znaczy takich, które są finansowane z dobrowolnych składek (w tym sensie są to prywatne przestrzenie wspólne), to medialni carowie, żyjący dziś w symbiozie z państwowymi – narodowymi i ponadnarodowymi – klasami biurokratyczno-politycznymi i działający w stworzonych przez nie wielkich przestrzeniach publicznych, będą musieli poszukać sobie innego zajęcia.
W UA nie ma państwowych systemów edukacyjnych, wielkich uczelni wyższych, naukowych instytucji i korporacji subwencjonowanych z podatków; wszystkie „środki produkcji Prawdy i Sensu” znajdują się w rękach prywatnych; nie istnieją finansowane z podatków państwowe aparaty ideologiczne i ideologiczno-kulturalne infrastruktury. Wszystkie światopoglądy, ideologie, koncepcje, idee, teorie, dzieła kultury są propagowane, rozdawane, ofiarowane, wymieniane, sprzedawane wyłącznie jako prywatne opinie. W UA zbędna jest cała olbrzymia produkcja znaków, pojęć, ideologemów, haseł, idei, koncepcji, formuł legitymizacji, dyskursów, retoryk, doktryn państwowoprawnych etc., które legitymizują istnienie i działalność aparatów polityczno-państwowych, służą koteriom i frakcjom w łonie rządzącej oligarchii jako środki maskujące ich prawdziwe cele, jakimi są opanowanie struktur biurokratycznych na szczeblu narodowym, czy ponadnarodowym i przechwycenie kontroli nad mechanizmami dystrybuującymi zasoby ściągnięte od poddanych. Nie posiadają one samoistnego bytu, lecz związane są ściśle z aparatami i instytucjami władzy – kiedy znikną aparaty i instytucje, znikną producenci i producentki idei i pojęć, a wraz z nimi idee i pojęcia.
Koncepcja UA wpisuje się dobrze w dyskurs postmodernizmu i pokrewnych koncepcji ponowoczesności, które (zob. Wolfgang Welsch Nasza postmodernistyczna moderna) porzucają marzenie o jedności, żegnają się zmathesis universalis, głoszą koniec globalnych projektów utopii społecznych i „wielkich opowieści”, diagnozują decentralizację sensu, postulują wielorakość sposobów życia i wzorców racjonalności, z których żaden nie może sobie rościć prawa do wyłączności. Naczelne zasady postmodernizmu: pryncypialny pluralizm jako metareguła, wielokulturowość, relatywizm kulturalno-historyczny, kult różnicy i różnorodności – są dokładnie tymi zasadami, na których „spoczywa” ład Uporządkowanej Anarchii, ład będący – najpierw europejskim, a potem globalnym – otwartym projektem złożonym z niezliczonej ilości projektów, ładem miliona ładów, albo ładem wielu ładów i nieładów – bo to, co z punktu widzenia mieszkańców danego polis jest ładem, z punktu widzenia mieszkańców innego polis może być nieładem.
Wielość polis, a zatem wielość projektów życia i praktyk społecznych, wyklucza wszystkie wielkie „absolutystyczne” projekty społeczne – „absolutystyczne” w znaczeniu jedności kultury, zachowań, obyczajów, przekonań etc. – ale w sposób naturalny pozwala je realizować w ramach danego polis, które powstaje na drodze prywatnych praktyk wynikających z wolności jednostki, praw własności, wolności umów i wymian.
UA byłaby zatem praktycznym urzeczywistnieniem najbardziej radykalnego pluralizmu, bardziej jeszcze radykalnego niż choćby ten z Manifestu pluralistycznego Odo Marquarda. Albowiem ład UA odrzucając wszelkie całościowe („absolutystyczne”) projekty, zawiera je w sobie jako projekty cząstkowe, realizowane lokalnie, w ramach poszczególnych polis. W UA znika sprzeczność pomiędzy „multikulturalizmem” a „pluralistycznym monokulturalizmem” (zob. Amartya Sen ”Żyjemy w czasach tyranii wspólnot”, „Europa” 2006, nr 31) – panuje tutaj stuprocentowy pluralistyczny multikulturalizm, w ramach którego istnieją polis monokulturalne, zamieszkane wyłącznie przez ludzi o jednej, mocnej i „czystej” tożsamości oraz polis multikulturalne zamieszkane przez ludzi o różnych tożsamościach, polis homogeniczne pod względem kulturowym, narodowym, rasowym, religijnym, etnicznym, seksualnym etc. i polis zróżnicowane, pełne rasowych i narodowych „mieszańców”, światopoglądowych synkretystów, transseksualistów, ludzi o tożsamościach hybrydalnych, rozmytych i problematycznych, i wreszcie polis zamieszkane wspólnie i zgodnie przez „czystych” i „mieszańców”.
W UA spontaniczna ewolucja społeczna, dobrowolne decyzje jednostek, niczym nieograniczona konkurencja prawd i stylów życia, rozstrzygają o tym, jakich polis jest więcej, a jakich mniej, w których polis skupia się więcej mieszkańców, a w których mniej, które są bardziej atrakcyjne od innych – głosowanie nogami to najbardziej popularny sposób głosowania w UA. Jedyne formy dyskryminacji „Innych” w UA, np. dyskryminacji homofoba, który chciałby koniecznie zamieszkać w polis gejowskim, albo kreacjonisty pchającego się do polis ewolucjonistów, to odmowa wpuszczenia ich na swoją własność, odmowa zawierania umów i wchodzenia z nimi w wolne wymiany usług, dóbr i opinii.
Jako „całościowy” projekt UA opiera się – dokładnie tak jak chce tego postmetafizyczna postmoderna – na nieobecności „Absolutnej Prawdy”, ale ta „Absolutna Prawda” może być lokalną opcją mieszkańców danego polis. Ład UA jest bowiem tak dalece antyfundamentalistyczny, że nie wyklucza istnienia fundamentalistycznych polis; tak skrajnie pluralistyczny, że nie wyklucza istnienia polis niepluralistycznych. W UA panuje maksymalny pluralizm – pluralizm „absolutyzmów” i pluralizm pluralizmów, wielość mieszcząca w sobie wielość jedności i wielość wielości.
UA jako społeczeństwo najbardziej otwarte ze wszystkich otwartych społeczeństw stwarza także przestrzeń dla grup i jednostek, których cechą jest absolutne zamknięcie na świat, dobrowolna samoizolacja i gospodarcza autarkia, dla chcących żyć własnym życiem i na własny rachunek (i koszt) „dysydentów”, „dewiantów”, „outsiderów”, dla „komun hedonistycznych zwolenników wolnej miłości i zażywania środków narkotycznych”, jak i dla „purytańskich twierdz”, gdzie panuje etyka najbardziej ascetyczna z możliwych.
To samo dotyczy przekonań politycznych – w UA swoje miejsce znajdą na przykład komuniści i inni wrogowie prywatnej własności – muszą oni zakupić na własność jakieś tereny i grunty, choćby na terytorium dawnej Białorusi i tam stworzyć sobie komunistyczne polis, nazywając je na przykład ZSRR. W innych polis zamieszkają zwolennicy demokracji robotniczej, jeszcze inne polis połączą się w federację komun anarchistycznych etc. Podobnie niemieccy narodowi socjaliści, uważający się za jedynych prawdziwych Niemców, wykupią całe Wundsiedel, gdzie znajduje się grób Rudolfa Hessa, przemianują to urocze bawarskie miasteczko na Großgermanisches Reich i będą, popijając starogermańskie piwo, bez końca oglądać na telebimach Tryumf woli. Bruksela może uznać się za Unię Europejską. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby monarchiści skupili się na terytorium obecnego powiatu świdnickiego i tam założyli Księstwo Świdnickie albo nawet Królestwo Polskie z królem jako najwyższym autorytetem, sędzią i rozjemcą utrzymywanym z dobrowolnych składek poddanych. Zwolennicy Imperium Europejskiego też mogą je sobie w jakiejś gminie założyć.
Ład Uporządkowanej Anarchii pozwoli ostatecznie zakończyć odwieczny polski spór: po prostu jedni Polacy zamieszkają w Ciemnogrodzie, a inni w Jasnogrodzie; pozostali zaś wybiorą inne polis: Szarogród zamieszkany przez Jasnogrodzian i Ciemnogrodzian, lub jasnogrodzko-ciemnogrodzkich „mieszańców”, Tęczogród, Szmaragdowy Gród. Polscy komuniści założą sobie Stalinogród.
Czy zatem w ładzie UA nie będzie wykluczonych? Owszem będą – to ci, którzy chcą rabować cudzą własność i przemocą narzucać innym swoją wizję dobrego życia (jedno jest zresztą od drugiego nieodłączne). Niezależnie od tego, pod jakim pięknym sztandarem chcieliby dokonywać swoich łupieżczych wypraw i jakimi szlachetnymi hasłami osłanialiby swoje libido dominandi, w ładzie UA nie ma dla nich miejsca.
Oprócz postmodernizmu, będącego nadrzędną metafilozofią polityczną Uporządkowanej Anarchii, potrzebuje ona różnych (starych i nowych) kombinacji ideologicznych takich jak prawicowy anarchizm, anarchoreakcjonizm Nicolása Gómeza Dávili, monarchoanarchizm Wayne’a Johna Sturgeona, torysowski anarchizm Menckena i Nocka, konserwatywny liberalizm Janusza Korwin-Mikkego, katolicki anarchizm, konserwatywny anarchizm (do którego przyznawał się Tolkien), narodowy anarchizm (Peter Töpfer w Niemczech, Troy Southgate w Wielkiej Brytanii), Zielony anarchizm. Użyteczne dla UA są także: narodowy kapitalizm rodzin, komunitaryzm, ruralizm, bioregionalizm, neotrybalizm, neoprymitywizm, neoarchaizm, krytyka scentralizowanej demokracji państwowej i pochwała lokalności, samorządności, decentralizacji, prowincjonalizmu; dalej wszystkiekoncepcje i systemy wartości odwołujące się do spontanicznych i naturalnych związków między ludźmi, typu solidarność, braterstwo, przyjaźń, altruizm, pomoc wzajemna, wartości rodzinne, wspólnota sąsiedzka etc. Do tego dochodzą wszystkie idee zakładające podział, zmniejszenie, rozdrobnienie, czyli „małe jest piękne”, teorie regionalizmu, autonomizmu, separatyzmu i secesjonizmu,Breakdown of Nations Leopolda Kohra, Europa stu flag Yanna Fouéré, dyskursy Nowego Średniowiecza Umberto Eco i Lecha Jęczmyka, koncepcja Tymczasowych Stref Autonomicznych Hakima Beya, Tradycjonalistycznych Stref Wyzwolonych Martina Schwarza i ethnostates Wilmota Robertsona, obrona małych narodów, zagrożonych mniejszości, wymierających języków i dialektów. Z paradygmatem UA zgodna jest krytyczna, realistyczna politologia i nauka o ideologiach analizująca wszystkie dyskursy i ideologie wytworzone przez aparaty władzy – ich języki, sztafaże, scenografie i spektakle polityczne, formuły legitymizacyjne – ważni tu są np. Vilfredo Pareto, Michel Foucalt, Guy Debord, Panajotis Kondylis, Robert Michels, Bertrand de Jouvenel, Hans-Hermann Hoppe, Charles Tilly ze swoim słynnym tekstem War Making and State Making as Organized Crime, a także nowa geopolityka, tzw. geopolityka krytyczna, która podważa i rozbija metageografie i dyskursy geopolityczne formułowane z niebotycznych wież obserwacyjnych w stolicach imperiów, państw kolonialnych, wielkich państw narodowych. Dla UA przydatny jest zarówno libertarianizm Murraya Rothbarda, jak i wolnościowy municypalizm Murraya Bookchina: i oczywiście Edward Abramowski z jego koncepcją wolnych zrzeszeń, kooperatyw, spółdzielni i wizją „rzeczpospolitej przyjaciół”. Świetnie pasuje tutaj neosarmatyzm, „pozwalający ludziom żyć na własnych śmieciach” (Ewa Thompson), konserwatywny, antyetatystyczny, acefaliczny organicyzm według zasady „rób każdy w swoim kółku, co każe Duch Boży, a całość sama się złoży”. I oczywiście wolnościowe tradycje I RP opisane pięknie przez Henryka Rzewuskiego w Uwagach o dawnej Polsce – „złota wolność”, anarchia szlachecka rozumiana jako kultura własnych, niezależnych od państwa centrów rodowych i rodzinnych, dworów i dworków, pospolite ruszenie zamiast regularnej armii etc. (o stanowczym potępieniu pańszczyzny i innych form wyzysku nie muszę nikomu przypominać).
(Meta)polityczny paradygmat UA nie ma żadnego pożytku z historii monumentalnej, historii wojen, bitew i wszelkiego rodzaju akcji państwowo-politycznych, natomiast wspiera go diagnoza Gianniego Vattimo, że na gruzach uniwersalnych historii państw i imperiów mnożą się „różne historie, różne poziomy, sposoby rekonstruowania przeszłości” i przychodzi „koniec historii zwycięzców” – co nie znaczy, dodajmy, że lokalnie w danym polis nie może prosperować historia uniwersalna (taka lokalna uniwersalność). W paradygmacie UA znakomicie mieszczą się historie polis – miast, regionów, wiosek, okolic, historie życia społecznego, prywatnego, obyczajów, kultury; historie jednostek, rodzin, środowisk, dobrowolnych zrzeszeń. Podtrzymuje go i umacnia antymilitarystyczna, antykolonialna i antyimperialistyczna wersja historii; pasują doń historie (wiele historii!) „opowiadane z dołu”, historie „zapomnianych ludzi”, grup społecznych uciskanych i wyzyskiwanych przez aparaty władzy i sprzymierzone z nimi grupy posiadaczy ziemskich i kapitalistów – przyda się feministyczna wersja historii „patriarchatu”. Całkowicie dysfunkcjonalne są dlań natomiast historie „opowiadane od góry”, czyli królów, wodzów, marszałków, generałów, prezydentów, działaczy politycznych, wielkich biurokratów, natomiast funkcjonalne – historie elit naturalnych, czyli tych, które tworzą nowe dzieła we wszystkich dziedzinach ludzkiej aktywności.
Uporządkowana Anarchia stanowi alternatywną formę globalizacji, jej powstanie oznacza zniszczenie struktury globalnego kapitalizmu, w którym klasy polityczne i kapitaliści wspólnie wyzyskują ludy. Kiedy rozpadną się lub zostaną zlikwidowane wielkie aparaty biurokratyczno-polityczne i związane z nimi techno-ekonomiczne struktury, banki centralne, kompleksy wojskowo-przemysłowe, superagencje i publiczne instytucje koordynujące ogromne projekty technonologiczne i infrastrukturalne, wtedy upadną również wielkie, ponadnarodowe, kapitalistyczne i bankowe korporacje zawdzięczające swoją pozycję i zyski pasożytniczej symbiozie z zaprzyjaźnionymi instytucjami, które zapewniają im legalne monopole, chronią przed konkurencją, tworzą „pod nie” prawa i ustawy. Po wielkich „spekulantach” i „banksterach” zaginie wszelki ślad.
Panuje dzisiaj, jak twierdzą niektórzy, „dyktatura braku alternatyw ustrojowych” (Roberto Mangabeira Unger na łamach „Europy”); wielu ludzi nie zgadza się na rządy TINA (There Is No Alternative). Uporządkowana Anarchia jest właśnie taką (meta)polityczną – teoretyczną i praktyczną alternatywą. Opiera się na ona na założeniu, że demokratyczno-liberalna rewolucja ostatecznie zwyciężyła i rzeczywiście nastąpił „koniec historii” – ale idzie krok dalej i pokazuje teoretyczną możliwość zaistnienia stanu świata po „końcu końca historii”, czyli po wewnętrznej dekompozycji systemu demokracji liberalnej i jego upadku – dlatego nazwana być może koncepcją postposthistoryczną. Nie postuluje ona powrotu do tego, co było, odrzuca wszelki restauracjonizm i wszelką nostalgię, a zarazem jest „organiczną konstrukcją”, która nie zrywa radykalnie z (po)nowoczesnością, ale idzie po śladach Nietzschego, proponującego, jak uważa Gianni Vattimo, zniesienie nowoczesności poprzez radykalizację jej własnych tendencji. Uporządkowana Anarchia radykalizuje tendencje już obecne w (po)nowoczesności i patrzy, co z tego wyniknie.
Dla hegemonii dyskursu demokratyczno-liberalnego, nad którą wielu ubolewa, niegroźne są „skrajnie prawicowe” lub „skrajnie lewicowe”, ramotowato-bibelotowate, uroczo staroświeckie, restauracyjno-nostalgiczne projekty teoretyczne, ale wyłącznie koncepcja (meta)polityczna, która zakłada całkowitą likwidację polityczności (Uporządkowana Anarchia).
Wbrew czarnowidztwu Jeana Baudrillarda, który twierdził, że wszystko już się wydarzyło, wszystkie rewolucje już wybuchły i wszystkie utopie zostały zrealizowane, realistyczna utopia Uporządkowanej Anarchii będąca drogą ku postpolitycznemu porządkowi Lokalnego Polis, ciągle jeszcze czeka na urzeczywistnienie, ciągle jest jeszcze przed nami. I to darowuje nam szansę nowego początku, oczywiście przy zastrzeżeniu, że – używając określenia Gianniego Vattimo – jest on nowy w słabym tego słowa znaczeniu, że – jak zawsze – to tylko połowicznie nowy początek.
(Pierwodruk: „Arcana” 2007, nr 4)
http://www.tomaszgabis.pl/2008/11/13/uporzadkowana-anarchia/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz