sobota, 11 maja 2019

Szczepan Twardoch - Zabawy z bronią

Istnieje pewien konsensus co do poglądów do, których podzielanie jest warunkiem przynależności do elitarnej grupy ludzi rozsądnych. Demokracja jest najlepszą formą rządów. Masoneria nie istnieje, a poza tym jest organizacją zrzeszającą ludzi szlachetnych. Gazeta Wyborcza jest periodykiem obiektywnym i bezstronnym. Murzyni palący samochody na ulicach Paryża w taki sposób wyrażają swój sprzeciw wobec wykluczeniu które ich dotyka. Gdyby Polakom dać do ręki broń palną, wymordowaliby w pijanym widzie swoich bliskich.

Lektura wymagała opanowania(...)wśród paru charakterystycznych wzorów zachowań, jakie wyłaniają się z tych pamiętniczków, zauważyłem pewien wyraźny rys-jest nim obsesja na punkcie broni. Jest(...)poniekąd zrozumiała. W Polsce(...)lat czterdziestych jest mnóstwo broni palnej(...)i broni tej przeciwko komunistom używają ludzie, którzy mają dość honoru by walczyć za beznadziejną sprawę. Rekwirowanie broni często było głównym zajęciem policjantów(...)wyliczając ze zgrozą obfite arsenały zabitych "bandytów", zwiększano jednocześnie wagę zwycięstwa.
Jednocześnie dbano o to, by ludzie wierni stalinizmowi pozostawali uzbrojeni - i nie dotyczyło to jedynie funkcjonariuszy MBP, zbrojono również stołecznych intelektualistów. Z bronią chadzał Jacek Kuroń, broń nosił na uniwersystet Leszek Kołakowski, podobno broń nosili Wiktor Woroszylski oraz(...)Bronisław Baczko.


Owszem, wiele zmieniło się w 1989, ale równie wiele, jeśli nie więcej, zmieniło w 1954, podczas wywołanej ucieczką Światły reorganizacji MBP i utworzenia MSW. Proszę się więc nie spodziewać, że resort dobrowolnie zrzeknie się swoich uprawnień.

W tradycjach ludów wolnych i bitnych broń jest i symbolem i faktyczną gwarancją pewnej elementarnej wolności i równości tych, którzy ją noszą, i zarazem całych, uzbrojonych społeczności. Adolf Hitler nie przez przypadek ominął Szwajcarię w swych podbojach - w tym alpejskim kraju karabin stoi w każdym domu. Tak było kiedyś i w sarmackiej Polsce. Rozbroili Polaków dopiero zaborcy, broni w rękach ludzi panicznie bali się również komuniści. Dwadzieścia lat niepodległej Polski nie przyniosło w tej mierze żadnych zmian - broń palna reglamentowana jest dziś tak samo ściśle, jak za Bieruta i Gomułki.

Czy Polacy wyrzekli się już tej osobistej wolności, która kiedyś uczyniła ich wielkimi? Czy świadomie wybierają rolę bezbronnych ofiar, czy nie chcą wziąć odpowiedzialności za swoich bliskich i za swój kraj? O tym, między innymi, jest ta książka.
---
     Twardoch-praktykant:

Uczęszczam na strzelnicę, gdzie przepuszczam autorskie honoraria przez lufę. Słowem, strzelam często i regularnie, w ciągu roku odpalam być może więcej nabojów niż Ernst Junger miał okazję wystrzelić bojowo w czasie całej pierwszej wojny światowej jako żołnierz liniowy i potem oficer, dowodzący doborowymi oddziałami szturmowymi.

     Twardoch-ideowiec:

Broń noszą wolni ludzie. (...) O tyle więc nonsensownie śmieszni musielibyśmy się wydawać naszym przodkom, kiedy o symbol wolności skamlemy u wysokich progów Komend Wojewódzkich Policji, swoją prośbę uzasadniając osiąganiem wysokich wyników w sporcie strzeleckim, w załączniku dołączając gruby plik komunikatów z zawodów, opinię od lekarza i psychologa, zaświadczenie z zakładu pracy i opinię z klubu. W XVII wieku patrycjusze z niektórych polskich miast otrzymywali przywilej "złotego rycerza", który uprawniał ich, mimo braku szlachectwa, do noszenia szabli. Jesteśmy w podobnej sytuacji - broń, symbol naszej wolności, nosimy w drodze wyjątku, dzięki specjalnemu, z trudem wywalczonemu przywilejowi.

     Twardoch-ideowiec o wyjęciu spod reżimu regulacyjnego broni czarnoprochowej:

Mimo pospolitego ruszenia zaangażowanych społecznie dziennikarzy, którzy pisali histeryczne artykuły o tym, jak to Polska niniejszym zmienia się w Dziki Zachód i mimo sporej liczby sprzedanych rewolwerów, jakoś nie widać rzeszy pomordowanych na ulicach. Więc jak, zwykły Kowalski idzie sobie do sklepu, kupuje rewolwer bez żadnych kwitów i papierów, nawet bez powiadomienia policji o tym (skandal! - twierdzą oczywiście policjanci) i... nic? Nie zaczyna następnego dnia od zabicia żony i dziecka, by potem iść ulicą i strzelać do wszystkich napotkanych? Zamiast tego jedzie na strzelnicę i spędza godzinę czy dwie na dziurawieniu papierowych tarczy? Niemożliwe! I może ktoś mi jeszcze powie, że swoją kamerą wideo kręci nudne filmy na weselu bratanka, zamiast montować dziecięcą pornografię? Bo, jak chciałem przypomnieć, kamerę wideo można mieć bez żadnego pozwolenia. Anarchia. Wszyscy, panie, wiedzą, czym ci pedofile swoje filmy kręcą!

      Twardoch-ideowiec o polskim reżimie regulacyjnym:

W początkach XX wieku, w każdym z trzech zaborów, Polakowi nieporównywalnie łatwiej było zdobyć pozwolenie na broń, niż sto lat później, w wolnej (pytanie brzmi - od kogo wolnej?) Polsce. (...)

Największym przeciwnikiem dostępu do broni palnej w III RP jest policja. Starzy milicjanci, dla których uzbrojony obywatel musi być albo prominentem, albo bandytą, na samą myśl o broni u "zwykłego" człowieka reagują alergią. (...)

W III RP broń mogą posiadać ci sami, którzy mogli ją mieć w PRL - prominenci. Koledzy. Politycy. Biznesmeni. Grube ryby. Pan Prezes razem z Panem Dyrektorem mogą zapakować do jeepa pięć strzelb, trzy sztucery i dwie skrzynki wódki i jechać po pijanemu rąbać do jeleni, ale nie ty, panie Kowalski. Ty, jak chcesz się bronić, to dzwoń na policję. Na pewno przyjadą, w godzinę czy dwie. (...) Mogą broń jeszcze dostać strzelcy sportowi. Jeżeli udowodnią, że są sportowcami, dostarczą ciężkie kilogramy dokumentów poświadczających ich sportową praktykę i wyjątkowe wyniki, napiszą sążniste uzasadnienie swojej uniżonej prośby. Wtedy może dostaną. A może nie.

     Twardoch-ideowiec o lewakach w USA:

Dla amerykańskiej lewicy gun control jest jednym z podstawowych haseł, obok walki z dyskryminacją rasową i płciową. (...) "Broń wyłącznie dla odpowiedzialnych, rządowych agencji" - taki jest główny postulat amerykańskiej lewicy. "Takich rządowych agencji jak KGB, Stasi i Gestapo?" - pytaniem odpowiada na tę tezę Oleg Volk.

Każde pogranicze ma swoją broń, swoich uzbrojonych bohaterów i łajdaków. Pogranicza rodzą się i umierają, od czasów, zapewne, najwcześniejszych faraonów po dziś dzień. Dlatego nie śmieję się z Amerykanów, którzy, zainspirowani filmami w stylu "Mad Maxa", oczekując apokalipsy, upychają w przydomowych schronach swoje survival kits, karabiny i całe skrzynie nabojów. Nie śmieję się, bo na pogranicze nie trzeba wcale wyjechać. Czasami to pogranicze przychodzi do nas.

     Twardoch o Dziewulskim (w kontekście prób liberalizacji reżimu regulacyjnego przez Czume): 

Natychmiast w mediach pojawił się nieśmiertelny i zupełnie łysy ekspert od wszystkiego, co strzela (czy jakiś inny ekspert własnoręcznie przestrzelił sobie kolano?) i z miną człowieka, który ma coś do powiedzenia, stwierdził, że absolutnie obywatele nie mogą mieć broni, albowiem tylko w rękach ludzi resortu broń znajduje się na swoim miejscu. Troszkę koloryzuję, ale tylko troszkę. Zresztą, co będzie miał ów łysy bóg polskiego antyterroryzmu do powiedzenia łatwo było przewidzieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz