sobota, 27 lipca 2019

Określenie "Chrzest Polski" jest błędne


Prof. Urbańczyk: ochrzczony został Mieszko, określenie „chrzest Polski” jest błędne

Określenie „chrzest Polski” jest błędne, nawet jeśli uznamy, że w 966 r. ochrzczony został Mieszko – powiedział PAP prof. Przemysław Urbańczyk, archeolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Instytutu Archeologii i Etnologii PAN, badający początki państwa polskiego.
PAP: Co według Pana wydarzyło się wiosną 966 r.?

Prof. Przemysław Urbańczyk: Nie wiemy, czy w 966 r. i nie wiemy czy wiosną. Mamy bardzo niewiele informacji i żadna z nich nie pochodzi z tego okresu. Dopiero kilkadziesiąt lat później biskup Thietmar z Merseburga napisał, że Mieszko ze swoją czeską żoną Dobrawą żył bez chrztu przez rok lub trzy lata. Mamy więc podstawy sądzić, że został ochrzczony pomiędzy 966 r. a 968 r. W tzw. kronikach polskich zapisano rok 967, a w jednej z nich nawet rok 960. Widzimy więc, że kronikarze nie byli pewni daty chrztu. Wybrano rok 966, ponieważ był on bliski daty przybycia Dobrawy do kraju Mieszka.



...

PAP: Można powiedzieć, że tzw. reakcja pogańska w latach trzydziestych XI w. spowodowała zanik pamięci historycznej w państwie Piastów?

Prof. Przemysław Urbańczyk: W tamtym czasie pamięć była oparta na tradycji ustnej. Była ona oczywiście dość długa, ale podlegała rozmaitym manipulacjom i poprawkom mającym na celu przedstawienie przeszłości dynastii jako bardziej chlubnej i starożytnej. Ważne było również, aby była dostosowana do aktualnej sytuacji politycznej.

PAP: Skoro rok 966 jest tak niepewny, to - posługując się szkolną narracją - należy spytać, jaka data jest pierwszą pewną w polskiej historii.

Prof. Przemysław Urbańczyk: Rok 963. Saski kronikarz Widukind z Korbei nad Wezerą, spisując dzieje Sasów zapisał, że banita Wichman dwukrotnie pokonał „króla Mieszka”, który był władcą „Licikavików”. Jest to pierwsza data, w której Mieszko I został zauważony.
Nie wiadomo czy był stroną atakującą, ale wydaje mi się, że tak. Prawdopodobnie parł w kierunku Odry, aby otworzyć swoje państwo na Bałtyk. Prawdopodobnie Wichman współpracował z Wieletami, którzy skutecznie wykorzystali jego umiejętności dwukrotnie pokonując Mieszka.

PAP: Wielu historyków uważa, że wydarzenia roku 963 były kluczowe dla podjęcia przez Mieszka decyzji o przyjęciu chrztu. Czy zgadza się Pan z taką opinią?

Prof. Przemysław Urbańczyk: Bitwy z Wichmanem mogły odgrywać tu dużą rolę, ale jeszcze istotniejsze wydaje się, że w tym okresie granice Marchii Wschodniej, stanowiącej przedmurze chrześcijaństwa, docierają do Odry. Mieszko I widział więc to zagrożenie, które było znacznie większe niż wojska Wieletów i Wichmana.

Stojący na czele Marchii margrabia Gero był politykiem bezwzględnym. Kilka lat wcześniej wymordował kilkunastu książąt słowiańskich. Był on ogromnym zagrożeniem dla Piastów i Przemyślidów. Mimo że Bolesław I czeski był wtedy w dość dobrych stosunkach z cesarstwem, to jednak mógł czuć się zagrożony parciem tego państwa na wschód. Ta wspólnota interesów obu władców tłumaczyłaby łatwość zawarcia przez nich sojuszu. Skutki zjednoczenia ich sił były niemal natychmiastowe. W 967 r. Mieszko I z pomocą posiłków przysłanych przez swojego teścia Bolesława I Okrutnego, rozbija Wichmana.

W ciągu czterech lat sytuacja polityczna w tej części Europy zmienia się więc całkowicie. W 963 r. Mieszko jest pokonany przez Wichmana, zawiera więc sojusz matrymonialno-polityczny z Czechami i w 967 r. zwycięża i zabija saskiego grafa.

PAP: Skoro jesteśmy przy sojuszu z Bolesławem to powiedzmy, czy ślub Mieszka I odbył się pomiędzy chrześcijanką i barbarzyńcą, czy raczej dziedzicem tradycji wielkomorawskiej. Czy Przemyślidzi zdawali sobie sprawę z kim mają do czynienia?

Prof. Przemysław Urbańczyk: Z pewnością wiedzieli kim jest Mieszko. Każdy władca musiał doskonale wiedzieć kim są jego sąsiedzi i jakimi siłami dysponują. Moim zdaniem fakt, że Mieszko I dostał rękę księżniczki Dobrawy jest dowodem na to, że Bolesław I wiedział, że nie ma do czynienia z dzikusem z wielkopolskiej puszczy, ale że dysponuje on siłą, za którą stoi tradycja.

Wedle mojej koncepcji, jeżeli Mieszko I był potomkiem wielkomorawskiej dynastii Mojmirowiców, to na pewno wiedziano o tym w Pradze. Nie byłby więc on traktowany jak watażka z puszczy nadwarciańskiej, lecz spadkobierca tradycji tego państwa. Bez takiego założenia ciężko zrozumieć, że księżniczka ze schrystianizowanego od kilkudziesięciu lat państwa zostaje wysłana do Wielkopolski i wydana za poganina. Oczywiście znamy takie przypadki w tamtej epoce. Przecież Mieszko I wydał swoją córkę Świętosławę-Gunhildę za władcę Szwecji Eryka Zwycięskiego, który do końca życia pozostał poganinem.

W tym wypadku jednak najlepszym wytłumaczeniem tego układu politycznego jest fakt, że Mieszko I był dziedzicem znacznie poważniejszej i głębszej tradycji niż lokalnego rodu z Wielkopolski wywodzącego swoją genealogię od Piasta.

PAP: Skoro poprzednicy Mieszka I byli spadkobiercami tradycji wielkomorawskiej, to jak mógł wyglądać proces budowania przez nich nowej państwowości?

Prof. Przemysław Urbańczyk: Od zawsze niemal badacze zastanawiają się skąd wzięło się państwo wczesnopiastowskie. Państwa nie wyrastają same z siebie na pustkowiu. Historia uczy, że pojawiają się na obrzeżach już istniejących systemów politycznych. Państwo wczesnopiastowskie w swoim funkcjonowaniu jest kopią państw Europy łacińskiej. Stąd możemy podejrzewać, że na jego powstanie wpływały czynniki zewnętrzne.

Nauka już ostatecznie odrzuciła tzw. „koncepcję normańską”, według której poprzedników Mieszka wspierali Wikingowie. Nie ma na to nawet najmniejszych przesłanek archeologicznych. Pozostaje więc wyłącznie kierunek wielkomorawski. Występuje zbieżność chronologiczna pomiędzy upadkiem Państwa Wielkomorawskiego a powstaniem państwa na obszarze Wielkopolski. W 906 r. Morawianie zostają rozbici pod Bratysławą przez armię madziarską. Kilkanaście lat później nad Wartą ktoś rozpoczyna budowę silnie umocnionych grodów konstruowanych w specyficznej technice hakowej. Wcześniej te tereny nie były zupełnie predestynowane do takiego rozwoju. Nie było tam ani wielkich bogactw, grodów czy gęstego osadnictwa. Musiała to być więc inicjatywa polityczna kogoś, kto wiedział jak to zrobić i miał do tego odpowiednią determinację oraz charyzmę do przekonania lokalnej ludności…

...

Pierwszym trwałym państwem słowiańskim była Wielka Morawa. Warto więc wziąć pod uwagę również to, że już w tamtym czasie musiały istnieć kontakty Morawian z ziemiami na północy. Podstawą gospodarki wielkomorawskiej był handel niewolnikami. Później rozwijał się on również w Czechach. Centrum handlu niewolniczego znajdowało się w Bratysławie. Stamtąd wiódł szlak handlowy do Triestu i Wenecji i dalej do Bizancjum. Niewolnicy byli również transportowani Dunajem nad Morze Czarne. Zapotrzebowanie na niewolników musiało być więc duże. Jedynym terenem, z którego można było pozyskiwać niewolników był obszar późniejszych ziem polskich. Archeolodzy odnajdują ślady bytności Morawian na tym obszarze na Śląsku i w Małopolsce, co nie oznacza, że przyłączyli te ziemie do swojego państwa.

...

Mimo to przez kolejne sto lat Szwedzi, włącznie z arystokracją są całkowicie pogańscy. Był to swego rodzaju kompromis, w którym pozwalano królom wyznawać inną wiarę niż ta dominująca wśród poddanych.

PAP: Musiało to być jednak bardzo specyficzne chrześcijaństwo, skoro było potępiane przez pisarzy chrześcijańskich tego okresu.

Prof. Przemysław Urbańczyk: Nazywali tę wiarę półchrześcijaństwem. Święty Bruno z Kwerfurtu uważał, że jest to „tchórzliwe chrześcijaństwo, jeszcze gorsze od pogaństwa”. Te oceny wynikały bowiem z negatywnej oceny kompromisu, jakim była rezygnacja przez władcę z egzekwowania wartości, które sam wyznawał i pozostawienia poddanym wolnej ręki w wyborze religii. Gdyby jednak próbował narzucić im swoją religię mógłby stracić władzę.

...

Mieszko I nie był twórcą swojego państwa. Odziedziczył je po przodkach, kimkolwiek by nie byli. Już 40 lat przed pojawieniem się Mieszka w źródłach pisanych wznoszono grody takie jak Giecz, Grzybowo, Poznań, Ostrów Lednicki i nieco później Gniezno. Wyznaczają one niewielkie terytorium w Wielkopolsce. Mieszko I odziedziczył to terytorium i znacznie poszerzył jego granice, ale nie wiemy jak bardzo.

...
Rozmawiał Michał Szukała (PAP)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz