Z historii USA można
podać przynamniej trzy okresy, kiedy zmniejszeniu stóp podatkowych towarzyszyły znacznie
większe wpływy z tytułu płaconych podatków, oraz zwieszone kwoty płacone przez
najbogatszych. W latach 1920., po obniżeniu podatków od dochodów osobistych
(najwyższych z 73% do 56% w 1922 oraz do 25% w 1925) przychody wzrosły z 719
milionów dolarów w 1921 do 1,164 miliarda dolarów w 1928 roku. Natomiast udział w
płaconych podatkach osób najbogatszych (w tamtych czasach zarabiających ponad 50000
dolarów rocznie) wzrósł w tym okresie z 44,2% do 78,4%. Podobnie obniżenie podatków
przez prezydenta Kennediego w latach 1960. (np. w 1964 r. opodatkowanie najbogatszych
zmniejszono z 90% do 70%, a dochodów najniższych z 20% do 14%) przyczyniło się do
wzrostu wpływów podatkowych z 94 miliardów w 1961 roku do 153 miliardów w 1968 roku
(czyli o 62%, a po uwzględnieniu inflacji o 33%). W latach 1963-1966 udział najbogatszych
w płaconych podatkach wzrósł z 11,6% do 15,1%. Trzecim okresem podobnej sytuacji były
lata 1980. W 1982 roku Kongres zaakceptował plan redukcji podatków prezydenta Reagana,
obniżył opodatkowanie najbogatszych z 70% do 50% a obciążenie zysków z kapitałów z 50%
do 20%. W 1986 roku ponownie obniżył podatek od najwyższych dochodów z 50% do 28%.
Po redukcji stóp procentowych suma wpłaconych podatków od dochodów osobistych, w
stosunku do 1983 roku, wzrosła o 54% w 1989 roku (o 28% realnie, po uwzględnieniu
inflacji). W latach 1981-88 udział 10% najbogatszych Amerykanów w ogólnej kwocie
płaconych podatków wzrósł z 48% do 57,2%, a udział 1% najbogatszych wzrósł jeszcze
bardziej, bo z 17,6% do 27,5%.
Wszystko to było możliwe dzięki przyspieszonemu wzrostowi gospodarczemu i wzrostowi
zarobków obywateli jaki wystąpił po obniżeniu podatków. Jest chyba czymś naturalnym, że
jeśli ‘zapomnianemu podatnikowi’ zabierana jest coraz większa cześć tego co wypracuje to
zniechęca go to do pracy, a kiedy widzi wyraźną zależność pomiędzy zwiększonym swoim
wysiłkiem a zarobkami to pracuje coraz lepiej. W okresie 1913-1921 opodatkowanie
najwyższych dochodów w USA wzrosło z 7% do 73%, nie należy się zatem dziwić, że
średnia stopa wzrostu w tym czasie wyniosła minus 0,3%. Po obniżeniu podatków w latach
1920., średni wzrost gospodarczy w latach 1921-29 wyniósł 6%. Realna stopa wzrostu PKB w latach 1952-1960 (tzn. przed prezydenturą Kennediego) wynosiła średnio 2,4% rocznie. Po
obniżeniu podatków w latach 1960. wzrosła do 4,5% (i był to, do tamtego czasu, najdłuższy,
dziewięcioletni okres ekspansji gospodarczej USA). Podobnie było ze wzrostem w okresie
prezydentury Reagana, kiedy to okres 1982-1990 znów okazał się kolejnym, najdłuższym
okresem prosperity.
Ta zależność pomiędzy obniżeniem podatków a przyspieszeniem rozwoju gospodarczego
tyczy się to nie tylko USA. W dwunastoletnim okresie przed 1984 rokiem Wielka Brytania
rozwijała się w tempie 1,2% rocznie. Po istotnym obniżeniu stóp podatkowych w latach 1984
i 1986 gospodarka brytyjska niemal natychmiast przyspieszyła, tak, że średni wzrost w latach
1985-89 wyniósł 4%. W latach 1982-83 Turcja zmniejszyła stopę opodatkowania najniższych
dochodów z 40 do 25%, oraz stopę opodatkowania najwyższych dochodów z 75% do 50%.
Niemalże natychmiast wzrost gospodarczy skoczył do prawie 7%, by w 1990 osiągnąć 9%.
Podobnie Korea, po obniżeniu podatków osiągnęła średnio 9,3% wzrost w latach 1981-89.
Przykłady można mnożyć i nie dotyczy to tylko państw rozwiniętych gospodarczo – dobrymi
przykładami są Mauritius, Egipt, Jamajka, Kolumbia, Chile, Boliwia, czy Meksyk.
Analiza rozwoju gospodarczego 23 państw ODCE w latach 1960-1996 wskazuje na
istnienie wyraźnej zależności pomiędzy średnią stopą wzrostu gospodarczego a ‘rozmiarem
rządu’ (który, określiliśmy jako stosunek wydatków rządu do wielkości PKB). Okazuje się, że
każde zwiększenie wydatków państwa (w istocie obciążeń fiskalnych ‘zapomnianego
podatnika’) o 10% oznacza spowolnienie wzrostu gospodarczego o 1%. Przy wydatkach ok.
20% można się spodziewać wzrostu PKB na poziomie 5%, natomiast przy wydatkach ok.
45% wzrost będzie już o połowę mniejszy (ok. 2,5%), a przy 60% już prawie pięciokrotnie
wolniejszy (niewiele powyżej 1%.) Ktoś mógłby powiedzieć, że przyspieszenie wzrostu o 1%
rocznie to niewiele. Będzie miał rację, jeśli myśli się w kategoriach jednego roku, ale jeśli
rozpatrujemy rozwój społeczny to powinniśmy go rozważać w okresie dekad, nie lat. Ta z
pozoru niewielka, jednoprocentowa różnica w szybkości wzrostu gospodarczego dwóch
społeczeństw (będących początkowo na podobnym poziomie rozwoju, np. Niemiec
Wschodnich i Zachodnich po II wojnie światowej) powoduje, że po 50 latach poziom życia
w tych społeczeństwach różni się o 65%. Warto więc wykorzystać wszelkie możliwości,
nawet z pozoru niewielkiego przyrostu stopu wzrostu PKB.
Japonia jest dobrym przykładem tego, że niskie wydatki stymulują rozwój a wysokie go
hamują. W latach 1960 rząd japoński można było nazwać z powodzeniem ‘rządem małym’
(wydatki ok. 17,5%), wzrost gospodarczy w dekadzie lat 1960. wynosił 10,6%. W latach
1990. już tak o rządzie japońskim nie można było powiedzieć, wydatki grubo przekroczyły
30% PKB. Procesowi wzrostu rozmiarów rządu towarzyszył stały spadek szybkości rozwoju
– 5,4% w latach 1970., 4,8% w 1980. i 2,2% w latach 1990.
http://kwasnicki.prawo.uni.wroc.pl/todownload/Zapomniany%20podatnik.pdf