czwartek, 6 października 2022

Z kibucu do libertarianizmu

 Meir Kohn na swojej długiej drodze do zostania libertarianinem. Jako nastolatek przeniósł się do Izraela, aby zamieszkać w kibucu.

Kibuc to oddolny socjalizm na skalę małej społeczności. W ten sposób unika najgorszych problemów socjalizmu państwowego: gospodarki planowej i totalitaryzmu. Kibuc jako całość jest częścią gospodarki rynkowej, a członkostwo jest dobrowolne: możesz opuścić w dowolnym momencie. To jest „socjalizm z ludzką twarzą” - tak dobry, jak to tylko możliwe.

Bycie członkiem kibucu nauczyło mnie dwóch ważnych faktów dotyczących socjalizmu. Po pierwsze, równość materialna nie daje szczęścia. Różnice w naszych warunkach materialnych były rzeczywiście minimalne. Na przykład mieszkania, jeśli nie identyczne, były bardzo podobne. Niemniej jednak członek przydzielony do mieszkania, które było trochę mniejsze lub trochę starsze od mieszkania kogoś innego, byłby bardzo urażony. Częściowo było tak, ponieważ zdolność osoby do dostrzegania różnic rośnie, gdy różnice stają się mniejsze. Ale w dużej mierze było to spowodowane tym, że to, co otrzymaliśmy, było przypisane, a nie zarobione. Okazuje się, że sposób zdobywania rzeczy nie jest mniej ważny niż to, co dostajesz.

Drugą rzeczą, której nauczyłem się z mojego doświadczenia socjalizmu, było to, że bodźce mają znaczenie. W kibucu nie ma materialnej zachęty do wysiłku ani żadnego innego rodzaju zachęty. Są dwa rodzaje ludzi, którzy nie mają z tym problemu: lenie i święci. Kiedy nowa grupa dołączyła do kibucu, lenie i święci zwykle pozostawali, podczas gdy inni w końcu odchodzili. Wyszedłem.

Z perspektywy czasu powinienem był wiedzieć już od pierwszego dnia, że ​​coś jest nie tak z utopią. Po przyjeździe uderzył mnie fakt, że spiżarnia wspólnej kuchni była zamknięta na klucz.

https://www.cato.org/policy-report/march/april-2021/how-i-became-libertarian

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz